Wydawać by się mogło, że łowienie w starorzeczach jest zarezerwowane wyłącznie dla bata i tyczki. Ryby trzymają się bowiem blisko podwodnej roślinności, czyli doskonałego źródła pokarmu. Łatwo jest tam je zwabić, tyle że rzadko natrafimy na większego osobnika – w płytkiej wodzie ryby są bardziej ostrożne i płochliwe. Metoda odległościowa rozwiązuje te problemy, a ponadto, mając w zanadrzu kołowrotek, sprawniej możemy holować większe i mocniej walczące ryby, nawet w sąsiedztwie podwodnych zawad.
Łacha Jelecka w miejscowości Jelcz Laskowice koło Wrocławia to starorzecze, na którym często wędkuję. Łowisko to jest dość płytkie – maksymalna głębokość wynosi około trzech metrów. Dominującymi rybami są leszcze, krąpie i płocie, można też liczyć na piękne liny i amury. Moje początki z tą wodą polegały na wędkowaniu metodą pełnego zestawu. Efekty były dość dobre, jednak rzadko udawało mi się złowić większą rybę. Wędkuje tu wielu wędkarzy, którzy łowią podobnie, a częstym donęcaniem i głośnym zachowaniem skutecznie odstraszają ryby. Dlatego postanowiłem łowić dalej niż wszyscy, wykorzystując zalety metody odległościowej. Przez długi czas miałem jednak problem z doborem optymalnego sprzętu. Starorzecze, jak wiele na stałe połączonych z Odrą akwenów w tym rejonie, charakteryzuje się tym, że często łowi się tu przy dużej fali, a dodatkowo występują silne prądy wodne, co znacznie utrudnia wędkowanie. W końcu udało mi się skompletować optymalny zestaw – kołowrotek Dragon Manta Match RD635i oraz żyłka Dragon X-Treme Match. W praktyce okazało się, że to bardzo zgrany duet.
Zacznijmy może od kołowrotka. Już sam jego design przyciąga oko. Połyskujący korpus i rotor wykonane zostały z kompozytu grafitowego zapewniającego odporność na uszkodzenia mechaniczne. Czarna, klasyczna barwa została umiejętnie zestawiona z pomarańczowymi akcentami na korbce i szpuli. Takie zestawienie zadowoli najbardziej wybrednych wędkarzy, którzy na równi z cechami użytkowymi cenią wygląd. Z zewnętrznych cech kołowrotka charakterystycznym elementem jest duraluminiowa szpula o dużej średnicy. Nie ukrywam, że miałem sporo obaw przed takim rozwiązaniem. Znałem bowiem z opowieści kołowrotki o podobnej konstrukcji, których częstą wadą było to, że podczas swojej pracy często nawijały żyłkę pod szpulę. Działo się tak szczególnie podczas wietrznej aury i wtedy, gdy żyłka była nawinięta tak jak wymaga tego metoda odległościowa – pod samą krawędź szpuli. W Dragon Manta Match RD635i ten problem zupełnie nie występuje. Wędkowałem nim już kilkanaście razy, również przy mocnym wietrze wiejącym w twarz, i nigdy mnie nie zawiódł.
Po kilku pierwszych ruchach korbką Dragon X-Treme Match w trakcie nawijania żyłki odruchowo spojrzałem na szpulę. Kołowrotek robi to idealnie, żyłka jest równomiernie rozprowadzana po całej średnicy szpuli, co przekłada się na łatwość oddawania żyłki podczas zarzucania i dodatkowe metry, na które poleci zestaw. Ponadto tak ułożona żyłka dłużej zachowa swoje właściwości. Wtedy też po raz pierwszy przekonałem się, że deklarowanego przez producenta przełożenia 1:4,4 nie należy się zupełnie obawiać. Kołowrotek został bowiem tak pomyślany, aby duża średnica szpuli pozwoliła obniżyć wartość przełożenia nie wpływając na szybkość nawijania żyłki. Kołowrotek przy jednym pełnym ruchu korbki nawija ok. 80 cm żyłki. Tak zaprojektowany kręcioł posłuży nam zatem znacznie dłużej, bo sama przekładnia nie jest nadmiernie obciążona. Dragon zdecydował się na zastosowanie w tym modelu przekładni ślimakowej. Wędkowanie tym kołowrotkiem sprawia ogromną frajdę – rzuty wykonuje się z ogromną lekkością. Od bardzo dobrego kołowrotka matchowego nie można jednak wymagać jedynie tyle, aby ładnie układał żyłkę i pozwalał na dalekie rzuty. Łowiąc często na finezyjne zestawy, musimy polegać na dobrze zestrojonym hamulcu. Jest to szczególnie istotne, gdy wędkujemy w starorzeczach, gdzie w pobliżu znajdują się zwalone drzewa i podwodna roślinność. W Mancie X-Treme działa on bardzo poprawnie, każde nawet najmniejsze przekręcenie wielotarczowego hamulca jest od razu zauważalne. Pozwala to na optymalne jego ustawienie i dostosowanie do panujących na łowisku warunków i łowionych ryb. Po kilkunastu wędkowaniach tym kołowrotkiem nie zauważyłem, aby skręcał lub w jakiś inny sposób uszkadzał linkę. Myślę, że czarną robotę robi w tym wypadku wykonana z tytanu rolka prowadząca. Jednym słowem, Dragon Manta Match RD635i to kręcioł, który sprosta wymaganiom każdego wędkarza.
Jeszcze do niedawna potwierdzałem opinie wielu wędkarzy, którzy twierdzili, że nie ma żyłek tonących, są jedynie takie, które można łatwiej zatopić. Wykonana z nylonu i będąca od tego roku w ofercie żyłka Dragon X-Treme Match zupełnie im zaprzecza. Już po pierwszym zarzuceniu zestawu byłem zaskoczony, że żyłka sama zatonęła. Nie musiałem przy tym wykonywać żadnych ruchów wędziskiem. Żyłka zachowuje się tak do tej pory. Co ważne podkreślenia, nie straciła ona swoich właściwości pomimo tego, że kilka razy łowiłem nią, gdy pyliła topola, której charakterystyczny biały, tłusty puch osadzał się na niej. Zwykle po wędkowaniu w takich warunkach musiałem odtłuszczać żyłkę przed kolejnym wypadem. X-Treme Match takich dodatkowych zabiegów nie potrzebuje. Nie wiem, czym jest to spowodowane, ale domyślam się, że zewnętrzna powierzchnia żyłki musi mieć jednolitą powierzchnię, której zupełnie nie trzymają się nawet tłuste cząstki.
Czarna linka konfekcjonowana jest w 150-metrowych szpulach i pakowana w szczelnych plastikowych opakowaniach. Tak oferowana „nie starzeje się” i dłużej utrzymuje swoje fabryczne parametry. Tym sposobem unikniemy zakupu towaru, który nad wodą okaże się zupełnie bezużyteczny. Tak jak od matchowego kołowrotka, od żyłki dedykowanej tej metodzie też musimy wymagać sporo. Samo tonięcie to bowiem połowa sukcesu. Żyłka musi być mało rozciągliwa i pewna na węzłach. Rozciągliwość ma bezpośrednie przełożenie na skuteczność naszych zacięć i w tym wypadku X-Treme Match wypada doskonale. Częstą wadą, na której poległa już niejedna matchowa żyłka, jest słaba wytrzymałość na węzłach. W przypadku tego konkretnego produktu nie zauważyłem jednak żadnych nieprawidłowości.
Podsumowując, metoda odległościowa to broń dalekosiężna, która często umożliwiała zwycięstwa znanym wędkarzom startującym w zawodach nie tylko w naszym kraju. Pozwala ona również na osiąganie lepszych wyników w łowieniu stricte amatorskim. Chcąc jednak łowić więcej, w tym dużych ryb, musimy na początek skompletować „zgrany duet”. Ja swój Wam przedstawiłem i gorąco polecam.
Szymon Ciach