Jeszcze do niedawna potwierdzałem opinie wielu wędkarzy, którzy twierdzili, że nie ma żyłek tonących, są jedynie takie, które można łatwiej zatopić. Wykonana z nylonu i będąca od tego roku w ofercie żyłka Dragon X-Treme Match zupełnie im zaprzecza. Już po pierwszym zarzuceniu zestawu byłem zaskoczony, że żyłka sama zatonęła. Nie musiałem przy tym wykonywać żadnych ruchów wędziskiem. Żyłka zachowuje się tak do tej pory. Co ważne podkreślenia, nie straciła ona swoich właściwości pomimo tego, że kilka razy łowiłem nią, gdy pyliła topola, której charakterystyczny biały, tłusty puch osadzał się na niej. Zwykle po wędkowaniu w takich warunkach musiałem odtłuszczać żyłkę przed kolejnym wypadem. X-Treme Match takich dodatkowych zabiegów nie potrzebuje. Nie wiem, czym jest to spowodowane, ale domyślam się, że zewnętrzna powierzchnia żyłki musi mieć jednolitą powierzchnię, której zupełnie nie trzymają się nawet tłuste cząstki.
Czarna linka konfekcjonowana jest w 150-metrowych szpulach i pakowana w szczelnych plastikowych opakowaniach. Tak oferowana „nie starzeje się” i dłużej utrzymuje swoje fabryczne parametry. Tym sposobem unikniemy zakupu towaru, który nad wodą okaże się zupełnie bezużyteczny. Tak jak od matchowego kołowrotka, od żyłki dedykowanej tej metodzie też musimy wymagać sporo. Samo tonięcie to bowiem połowa sukcesu. Żyłka musi być mało rozciągliwa i pewna na węzłach. Rozciągliwość ma bezpośrednie przełożenie na skuteczność naszych zacięć i w tym wypadku X-Treme Match wypada doskonale. Częstą wadą, na której poległa już niejedna matchowa żyłka, jest słaba wytrzymałość na węzłach. W przypadku tego konkretnego produktu nie zauważyłem jednak żadnych nieprawidłowości.
Podsumowując, metoda odległościowa to broń dalekosiężna, która często umożliwiała zwycięstwa znanym wędkarzom startującym w zawodach nie tylko w naszym kraju. Pozwala ona również na osiąganie lepszych wyników w łowieniu stricte amatorskim. Chcąc jednak łowić więcej, w tym dużych ryb, musimy na początek skompletować „zgrany duet”. Ja swój Wam przedstawiłem i gorąco polecam.
Szymon Ciach