Spacer brzegiem rzeki
Spacer niekoniecznie z wędką w rękach. Jak się okazuje, taka wędrówka jest antidotum na dokuczliwą wędkarską chandrę. Po obiedzie, w słoneczne, niedzielne popołudnie możemy spalić zbędne kalorie wybierając się na spacer brzegiem pobliskiej rzeki. Do przechadzki zaprosić możemy wszystkich przyjaciół i znajomych. Wędrówka w plenerze to także doskonała okazja, aby (jeśli mamy) dołączył do nas pupil na czterech łapach. Mój owczarek niemiecki Tobi uwielbia zimowe wyprawy nad rzekę. Oprócz nieocenionych wartości wynikających z aktywności na świeżym powietrzu, dotlenieniu szarych komórek, nie sposób zapomnieć o tych, interesujących nas w największym stopniu. Nie marnując czasu, z wędkarskiego punktu widzenia, możemy obserwować wodę i typować nowe łowiska zanim sezon rozkręci się na dobre. Inne wrażenia z zimowego spaceru są związane z walorami otaczającej nas przyrody. Przysypane śnieżnym puchem szczere pola i lasy, możliwość spotkania dzikiej zwierzyny, występowanie mnogości gatunków (jelenie, łosie, sarny, kuropatwy, zające, lisy, wiewiórki, łasice). Bajkowy klimat. Zapierająca dech w piersiach sceneria. Pamiętajmy przy tym, że wędkarstwo to nie tylko ryby (chociaż są one kwintesencją naszego pięknego hobby), ale to także możliwość obcowania z naturą przez wszystkie pory roku. Uczestnictwo w jej cyklach. Baczna, wnikliwa obserwacja. To w końcu odcięcie się od harmideru cywilizacji i aglomeracji miejskich. To oddychanie pełną piersią powietrzem pachnącym rybami i przyrodą.
Mateusz Porada