Testerzy relacjonują

Jak nie wobem go, to BLEAKiem

SPIS TREŚCI

Dziwny jakiś ten pstrąg, ale prezentuje się pięknie.Mozolnie szukając ryb na przestrzeni lat już wiele razy miałem wrażenie, że w wodzie nie ma niczego, a już na pewno nie ma ryb. Wy zapewne też mieliście takie myśli nie raz, i nie dwa.

Dobrze, gdy jest to tylko wrażenie (bo wiemy, że ryby są, tylko po prostu nie biorą). Gorzej jak woda naprawdę jest bezrybna. W obu przypadkach jednak sposób jest tylko jeden (i nie mówię tu o złożeniu wędziska i pojechaniu na najbliższą stację benzynową na przykład na kawę czy hot doga). Tak miałem przy ostatniej wyprawie. Szedłem wzdłuż rzeki i nic. Żadnego wyjścia, pstryknięcia ani tym podobnych oznak aktywności ryb w łowisku.

W kieszeni tylko pudełko z podstawowymi przynętami, obłowiony kawał rzeki i nadal jestem bez ryby na wędce – to nie nastraja optymistycznie. Nic tylko czekać na to, że ryby się uaktywnią (oby zechciały).

Pociąg do drzew, czy to normalne? ;-)Potokowiec to najpiękniejsza moim zdaniem ryba.Po odczepieniu przynęty przypomniałem sobie, że w kieszeni miałem kluczyki do samochodu. Na szczęście tylko zwilgotniały.Oblazły mnie ale dzielnie się bronię


Dobra zabawa

Może kiedyś taki zestaw stanie się klasycznie pstrągowym.Stwierdziłem po raz kolejny, że wędkarstwo to przecież dobra zabawa, więc pora to zacząć robić. Zmienić swoje dotychczasowe przyzwyczajenia i zacząć łowić zupełnie inaczej. Może coś z takiej zabawy wyniknąć niespodziewanego… Zacząłem od tandemików. Poleciał do wody jeden, po nim drugi niby lepszy, przyszła kolej na trzeci… No cóż, wobler z gumą nie był trafionym pomysłem. Podobnie obrotówka w połączeniu z gumą. Już myślałem o obcięciu główki woblera, dodaniu w środek obrotówki i zakończeniu przynęty ogonkiem gumki, już... (tak wiem, teraz zadajecie sobie pytanie czy jestem normalny?). Grzebiąc w kieszeniach kamizelki natrafiłem na gumki do drop shota. Może je użyję? W końcu gumy pracujące ogonkiem nie zdały dzisiaj rezultatu, obrotówki i woblery także, więc może coś „niepracującego w ogóle”… Założyłem najmniejszego BLEAK-a na jigową główkę i już w trzecim rzucie miałem branie ryby. Skutecznie zaciętej i wyjętej na nieodłącznego HM-X`a z multikiem. Później była druga i trzecia ryba. A więc wystarczyło założyć na koniec linki coś, co nie miało właściwie żadnej widocznej akcji, nie mieszało wody itd. Ryby widocznie reagowały tego dnia na coś zupełnie nietypowego. Inaczej pracującego, niż standardowe rippery, twistery, obrotówki, woblery.


Latające ryby nie brały niestety.Komu żelka Tym razem zasmakowała? BleakJak nie musimy wyjmować ryby to uwalniajmy ją w wodzie.Jak nie ma za czym się schować, to czasami trzeba zejść do parteru.

Zboczenie mile widziane

Wnioski? Warto zbaczać z utartych ścieżek. Warto łowić w sposób nieschematyczny. Warto eksperymentować zarówno z przynętami, jak i sposobem ich prowadzenia (prezentacji). Warto też nie przywiązywać się do tego, co kiedyś było skuteczne; i co skuteczne jest teraz. Dowodem na to jest właśnie opisywany dzień. Po trzeciej rybie wszystko wróciło do normy i już do końca dnia dalej chodziłem i eksperymentowałem. Tym razem jednak niedane mi było doświadczyć kolejnego brania. Ale jestem o jeden udany eksperyment do przodu. Pewnie jeszcze z tej przynęty nieraz skorzystam w zupełnie nietypowy sposób.

Sławek Kurzyński