Na leszcze zaprosiłem kolegów, z którymi spędziłem całą wędkarską młodość. Teraz spotykamy się rzadko, widujemy się głównie podczas wędkarskich zawodów. Spotkaliśmy się dwa tygodnie temu na otwarciu sezonu i wtedy też zapadła decyzja, że jeszcze w kwietniu jedziemy wspólnie na ryby. Tak też się stało.
Na łowisko wybrałem duże starorzecze połączone na stałe z Odrą, w które wiosną wpływają duże płocie i leszcze, pozostają tutaj aż do czasu tarła. Po nim odpływają, ale wciąż pojawiają się okresowo nawet do późnej jesieni. Wybraliśmy płytką cześć łowiska o głębokości od jednego do półtora metra. Wszyscy zdecydowaliśmy się łowić odległościówkami. A jako zanęt użyliśmy mieszanek Dragona.
Zanęty
Kolega Grzesiek zdecydował się na mieszankę utworzoną z trzech dragonowskich zanęt: Płoć zimową zieloną (ochotka), Grubą Płoć XXL oraz Leszcz piernikowy (2 paczki). Do całości dodał 0,5 litra pinki i pół puszki kukurydzy. Arek zmieszał Quattro: Leszcza ciastkowego z Bazą jezioro oraz do tego wrzucił ziemię bełchatowską z dodatkiem gliny Argily - całość dokleił bentonitem oraz dodał 0,25 l dżokersa. Szymon, czyli ja – narrator w tym artykule, zmieszałem zawodniczego Klubowego leszcza z Quattro piernikowym, pieczywem fluo, użyłem gliny River Cup i czarnego barwnika oraz 0,25 l dżokersa i 0,25 l pinki. Wszyscy dodatkowo dodaliśmy do zanęt po 3 łyżeczki Bioenzymu Płoć.