Testerzy relacjonują

Pierwszomajowy dzwonek wybrzmiał

SPIS TREŚCI

Pierwszego maja wędkarze tłumnie odwiedzają swoje miejscówki wyposzczeni zimowymi miesiącami. Szukają wiosennych szczupaków, nieco nerwowo oczekując pierwszych uderzeń w przynęty. Uzbrojeni są najczęściej w ciężki sprzęt.

Dla mnie pierwszomajowe wędkowanie rokrocznie wiąże się z pochwyceniem zestawu nieco lżejszego, niż standardowo używanego na szczupaka. Mój zestaw pozwala polować na ryby z nieco większą finezją. Szukam ryb mniejszych, pokrytych charakterystycznymi pionowymi paskami ozdobionych czerwonymi płetwami. Okonie, bo o nich mowa, wiosną dają mi najwięcej radości. Ich żarłoczność, siła z jaką biją w przynęty nie da się porównać z braniem żadnej innej ryby. Brać wędkarska ugania się za „kaczodziobymi” dostając od losu przyłowy w postaci okoni, a ja spokojnie poświęcam się ich poszukiwaniu, bez rywalizowania i presji wśród kolegów po kiju.

Drugi majowy weekend zbliżał się wielkimi krokami. Krótka rozmowa z kolegami z pracy (mój stały druh Robert z powodów osobistych odpuścił ten wyjazd) i już było wiadomo gdzie jedziemy. Nasz wybór to jedno z jezior w okolicy Bydgoszczy. Na godzinę szóstą zaplanowaliśmy spotkanie nad wodą. Ja zameldowałem się pół godziny wcześniej. Arek i Sławek dojechali punktualnie i ruszyliśmy czesać wodę. Zgodnie ustaliliśmy strategię: biorąc pod uwagę niewielki rozmiar jeziora obejdziemy je po płaskim i wygodnym brzegu.