Testerzy relacjonują

Boleń ze strefy powierzchniowej

SPIS TREŚCI

Ukleje panicznie szybują w powietrzu lub chyłkiem wynurzają się uciekając przed szybkim drapieżnikiem. I tak dzieje się co chwilę, niemal regularnie powtarza się to w tym samym miejscu. Tak, to są bolenie uganiające się za rybkami.

Ataki bolenia często słyszymy podczas brzegowych wędrówek z wędką w ręku, przedzierając się przez nadbrzeżne chaszcze. Wyczyny tego drapieżnika często słychać z oddali, gdy poluje na drobnicę. Ta zaś ucieka w popłochu, ratując swoje życie nierzadko nawet wyskakuje na brzeg rzeki starając się za wszelką cenę umknąć przed wielką paszczą. Boleń jest największym drapieżnikiem wśród ryb karpiowatych, odżywia się głównie rybami. Ale nie pogardzi też innymi przysmakami jak chociażby owady, o tym sam już przekonałem się na Wiśle łowiąc go na smużaka żuczka, przynętę przeznaczoną dla klenia.

Boleniowe rzeki

Obfitość bolenia znajdziemy w większych rzekach, takich jak Warta, Odra i Wisła – ta według mnie jest jego królestwem. Niektórzy zadają sobie pytanie: Czemu tak trudno go złowić? Moja odpowiedź jest prosta. Zaliczam go do najbardziej sprytnego, cwanego, płochliwego i wymagającego łowcę swojego gatunku. Wyjątkowo duże spryt, szybkość i apetyt stawia bolenia na równi z wyśmienitym partyzantem – boleń potrafi wyjątkowo dobrze i skutecznie podkraść się do ryb. Uwielbiam uganiać się za tą rybą z dwóch powodów. Pierwszy, moment brania na przynętę powierzchniową to majstersztyk polowania, który odzwierciedla całą drapieżność i spryt ryby. Uwierzcie mi, robi to bardzo widowiskowo. Drugi powód to bojowość. Poluje z zaskoczenia i z dużą prędkością wbija się w drobnicę, co słychać z daleka. Jego żerowanie jest bardzo widowiskowe; nieraz obserwuję, jak kilkanaście razy w tym samym miejscu ukleje nie mają czasu na złapanie oddechu – muszą mieć się na baczności i ciągle uciekać przed boleniową paszczą. On tu jest panem, jak i chyba pływackim mistrzem w szybkim głównym nurcie, gdzie najczęściej przebywa.


 

Przechytrzyć cwaniaka

Żeby go przechytrzyć musimy spełnić kilka podstawowych warunków. Pierwszy z nich to lokalizacja bolenia. Zawsze najpierw staram się go wypatrzyć lub szukam skupisk (stanowisk) drobnicy przy brzegach i zalanych burtach brzegowych. Pomaga mi w tym znajomość wody (nabyta podczas innych wypraw) lub już wcześniej przeze mnie opisany rekonesans – dzięki niemu dowiaduję się, gdzie przebywa drobnica i na jakiej głębokości. To też jest ważne, gdyż nie zawsze widać żerującego bolenia.

Wszystko zależy od tego jak drobnica się ustawi, przy powierzchni czy w toni. Ale pamiętajmy o pierwszej głównej zasadzie podczas łowieniu tej ryby: celem naszej obserwacji takiego miejsca jest tylko ustalenie miejsca uderzenia (uderzania) w drobnicę, bo wiadomo, że gdzieś miedzy tymi atakami musi odpoczywać. Dobrym miejscem są główki z długimi warkoczami, gdzie na ich końcu woda zwalnia i zawraca wlewając się w (międzytamie) klatkę, co powoduje wolniejszy nurt, przy którym to gromadzi się drobnica. Bez względu na to, jaka tam będzie głębokość nurtu, znajdziemy tam też i bolenia. Drugą chyba ważniejszą zasadą jest nasz kamuflaż nad wodą. Bolenia śmiało porównam z pstrągiem potokowym, którego też nie jest ławo przechytrzyć. I mam tu na myśli okazy pstrąga, nie pstrążki. Bycie niewidocznym to jest reguła przy łowieniu bolenia. Musimy się dopasować do naszego stanowiska, wtopić w otoczenie i tym staranniej to robimy, gdy zauważymy aktywnego drapieżnika. Ja staram się nie podchodzić zbyt blisko linii brzegowej, gdzie skupia się drobnica (zbliżam się, jeśli mam gdzie się ukryć), bo przez nieodpowiednie podejście możemy ją przepłoszyć i tym samym stracić szansę na branie. Odradzam też stanie na brzegu, natomiast polecam pozycję klęczącą lub pochyloną, jedna z nich da nam większą szansę na branie blisko brzegu. Oczywiście kluczowym czynnikiem, wręcz standardem, jest nasze odpowiednie ubranie. Koniecznie wszystko stonowane, nic jaskrawego. No i chyba najważniejsza tu kwestia, przynęta.


 

Boleniowa przynęta

PopTego drapieżnika łowi się na różne przynęty, od gum aż po obrotówki, więc także wahadłówki, woblery, jigi - stosowane przeze mnie późnym wieczorem. Dla mnie typową jak i chyba rewelacyjną przynętą jest wobler typu popper (chlapiąca, pracująca na powierzchni lub w strefie powierzchniowej). Przynęta mało popularna jak i nieznana w kręgach polskich wędkarzy. Jest to wabik, który odpowiednio prowadzony daje wyśmienite rezultaty. Żeby mieć dobre wyniki na tę przynętę, to trzeba się najpierw do niej przekonać. Cała magia tkwi w odpowiednim prowadzeniu, gdyż nie wystarczy tylko rzucić i ściągać. Musimy ją jeszcze odpowiednio ożywić i nadać prędkość. Boleń jest mistrzem szybkiego, wartkiego nurtu, więc naszą przynętę też musimy mu podać w ekspresowym tempie, aby się nią zainteresował. Zauważyłem, że ryba ta słabo reaguje na wolno prowadzone wabiki.

 

SHSMSBMGBMBOB

 

I tu właśnie popper świetnie się spisuje pomykając po powierzchni wody pozostawiając za sobą charakterystyczną smugę lub rozbryzgi. Dla mnie nie ma obecnie lepszej przynęty spinningowej na bolenia. Bardzo dobrym przykładem jest tu Salmo Pop (polecam kolory SH i SMS), który dobrze poprowadzony wyrzuca pyszczkiem wodę przed siebie, a to bardzo lubi ten drapieżnik. O woblerze Salmo Thrill już nie wspomnę, gdyż jest to chyba kultowa przynęta na bolenia i każdy spinningista szukający tej ryby ma ją w swoim arsenale. A mój najbardziej ulubiony kolor, jak i tolerowany przez te ryby to BMG, BMB, OB. Oczywiście wabików tych jest dużo i każdy znajdzie na pewno swojego killera, jeśli przekona się do stosowania danej przynęty. Najczęściej bolenie łowię na poppery i z każdym nowym sezonem coraz więcej mam nowych doświadczeń, popper daje mi radość łowienia i wiele boleni, wyniki przechodzą moje najśmielsze oczekiwania. Musicie spróbować. Wybierając się na bolenia pamiętajcie, musicie go znaleźć, zapewnić sobie odpowiedni kamuflaż i przynętę - polecam wspomniany popper. Spełnicie te zalecenia, to ryba ta przestanie być dla większości z Was tajemnicą. Ja je spełniłem, teraz czas na Was.

Tonder Kriss Krzysztof