Testerzy relacjonują

Czerwcowe leszcze o brzasku - Miejscówka i nęcenie

SPIS TREŚCI

 

Miejscówka i punktowe nęcenie

Łowię zwykle na 25. lub 30. metrze, czyli praktycznie na środku kanału. Na takiej odległości dno jest płaskie, lekko muliste i pozbawione zaczepów. Dodatkowo ta niewielka odległość pozwala bardzo dokładnie podać zanętę, a później oddawać powtarzalne rzuty w punkt. W tym miejscu napisze jak nęcę, w jakich ilościach i jak często, a w dalszej części - czym.

Po ustaleniu odpowiedniej odległości blokuję żyłkę na klipsie, dodatkowo oznaczam w tym miejscu żyłkę markerem tym samym, który stosuję do metody odległościowej. Oznaczenie żyłki markerem staje się przydatne wówczas, gdy zmuszony jestem wyczepić ją podczas holowania większej ryby. Wówczas łatwo mogę powrócić do obranej wcześniej odległości, a to pozwala wędkować bardzo dokładnie. Sama odległość rzutu to jedno, natomiast bardzo istotne jest, aby koszyk wpadał do wody na polu o maksymalnych bokach 3 na 3 metry. Tym sposobem skupiamy ryby w jednym miejscu i gdy już się tu pojawią, brania będziemy mieć częściej.
Na początek posyłam 10 koszyków wypełnionych mieszanką glin River Cup i rozpraszającej z dodatkiem dżokersa i czarnego barwnika. Glin nie upycham w koszyku jak zanęty, lecz formuję z nich podłużne kulki o średnicy mniejszej od średnicy koszyka. Nie tak dawno dokładnie opisałem ten sposób nęcenia. Na tak przygotowane podłoże kładę za pomocą koszyka warstwę z zanęty Dragon Piernik z dużą ilością mielonej prażonej kolendry, martwej pinki w kolorze marchewkowym oraz dużej ilości czarnego barwnika. Wystarczy 5-7 koszyków. Najistotniejsze w mieszance jest, aby nie bać się ilości kolendry - na dwie paczki zanęty zużywam około 250 gramów. Kolendra koniecznie musi być wcześniej uprażona, gdyż tylko taka daje niepowtarzalną nutę zapachową. O tej porze roku nie ma lepszego dodatku na nocne leszcze. Co istotne, kolendra idealnie komponuje się z piernikiem, dając niepowtarzalną mieszankę zapachową. Przy punktowym podaniu mieszanki istotne jest również i to, w jakiej formie poślemy robaki w łowisko, przede wszystkim dotyczy to pinki. Robaki przed dodaniem do zanęty muszą być uśmiercone. Ja robię to w bardzo prosty i skuteczny sposób. Przed wrzuceniem do zanęty przecieram niewielkie ilości pinki na sicie do przecierania zanęt o oczku 2 mm. Pinkę należy dociskać do sita z wyczuciem na tyle, aby je jedynie uśmiercić, a nie rozgnieść. Na koniec warto dodać czarny barwnik, który zapewni mocne kopcenie (smużenie). Chcąc uzyskać mocny efekt smużenia barwnik należy dodać do mieszanki jeszcze przed nawilżeniem jej, zanęta musi być sucha. Należy się wówczas liczyć z tym, że zużyjemy go znacznie więcej niż przy barwieniu mokrej mieszanki.


Nie obawiajcie się nęcenia i łowienia z żyłką zablokowaną na klipsie. Pamiętajcie jedynie o tym, aby oddawać płynne rzuty z odpowiednim wyczuciem i do samego końca szybowania zestawu starajcie się trzymać wędzisko niemal pionowo. Ramię wędkarza i wędzisko w tej pozycji stają się znakomitym amortyzatorem dla pędzącego zestawu, gdy nagle zostanie zatrzymany z powodu zbyt mocnego zarzutu lub zbyt gwałtownego wyhamowania ręką wędkarza. Na odległości 25-30 metrów nęcę tą samą wędką, którą później łowię.