Kiedyś wędkarz utożsamiany był dosyć jednoznacznie; był to ktoś w ciepłej kufajce i gumofilcach. Przez dziesiątki lat generalnie ubranie stosowane podczas połowów wędkarskich do reprezentacyjnych się nie zaliczało.
Oczywiście nie wszyscy tak wyglądali, ale statystyka nie była korzystna. W oparciu o to powstawał również adekwatny wizerunek tego zajęcia, dodatkowo wzmacniany przez wielu osobników procentami znanej cieczy o chemicznym wzorze C2H5OH.
Stereotyp wędkarza zaczyna nam się w społeczeństwie zmieniać. Bardzo dobrze, że tak jest, ale pamiętajmy przy tym, że zawsze tak będzie: jak nas widzą, tak nas piszą. To nie tylko puste czy zabawne przysłowie. Dlatego to, w jaki sposób „wyglądamy” zależy głównie od naszego ubrania i wyglądu. Rośnie rzesza wędkarzy traktujących swoje zajęcie jako hobby, w które bardzo się angażują. Wydają na nie pieniądze i to już nie ryba jest głównym wydatkiem. Przemysł zaczął stosować bardziej zaawansowane technologie, abyśmy mogli sobie umilić czas nad wodą. Mówię tu nie tylko o sprzęcie typu wędzisko, kołowrotek itp. Zaczęliśmy używać także nowoczesnych materiałów, aby uchronić się od wiatru, wody, wilgoci w atmosferze, mrozu, światła, promieni słonecznych i tego wszystkiego, co nas może nieprzyjemnie zaskoczyć w plenerze.
Z chęcią sięgam po tego typu produkty, dlatego gdy otrzymałem do użytkowania między innymi Komfort Zone Softshell Dragona ucieszyłem się. W końcu mam coś, co będę testował, poza samym sprzętem na ryby! Tak się też stało. "Softszela" zacząłem nosić jako normalne odzienie w drodze do pracy (do pracy bardzo często wybieram się pieszo, świadomie samochód pozostawiając na parkingu). Ponieważ droga zajmuje mi dokładnie 30 minut intensywnego marszu, to bluza częściej była testowana w warunkach niewędkarskich, ale typowych dla okresu przejściowego pomiędzy zimą a wiosną i jesienią a zimą. Oczywiście na rybach także dostrzegłem zalety kurtki.