Testerzy relacjonują

Okonie nie lubią upałów

SPIS TREŚCI

Podczas skwaru wzrasta ryzyko udaru... i powrotu do domu o kiju, dlatego na okoniowe łowy winno wybierać się wieczór.

Wieczór to czas, gdy na pobliskim trzcinowisku lądują świtezianki i wiele innych pięknych owadów, wokół narasta specyficzna cisza tak bardzo pożądana przez ucywilizowanego człowieka. Wygasza się dzień i powoli przenika go noc, jezioro gdzieniegdzie marszczone podmuchami wiatru daje znać, że jednak w jego toni trwa życie – pokaże się bóbr, wydra pogoni rybę, pluśnie białoryb, pojawią się łódki wędkarzy cicho sunące na upatrzone stanowiska. Temperatura powietrza i wody spada eskalując aktywność okoni. Mam swój podział gromad okoni, które łowię w odmiennych miejscach: tzw. leniwe - pod chmurką, w zacienionym pasie grążeli lub w toni, okonie skore do ataku - przy powierzchni bądź na przełamaniu warstw wody.

Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc

W pogoni za upragnioną zdobyczą jesteśmy w stanie zrobić wiele. Na przykład ot tak, przepłynąć całe jezioro wiosłując, czyniąc to pod wiatr (bo przecież wędkarzowi zawsze wiatr jak nie w bok, to w oczy zawieje), by na samym jego krańcu trafić (lub mając takie mniemanie) na to jedyne miejsce, gdzie z pewnością żerują najładniejsze i największe ze wszystkich sztuki. Tak też było i tym razem. Po opłynięciu i przeczesaniu pobliskich miejscówek, niestety z miernym skutkiem, przyszedł czas na zapuszczenie się tam, gdzie przysłowiowy diabeł mówi dobranoc.
Z kolegą Waldkiem upatrzyliśmy rejon niezbyt dużego przesmyku z dwoma, odsłoniętymi pasmami trzcinowisk ułożonymi poprzecznie do osi jeziora. Obrzucaliśmy je wzdłuż i wszerz, lokując przynęty dosłownie wśród pierwszych łodyg, na granicy gęstwiny trzcin. Już pierwsze machnięcia spinningami przyniosły efekt i pojawiły się nieduże pasiaki, niezbyt duże okonie jednak cieszące swoją walecznością. Po serii brań jednego rocznika zdecydowaliśmy się zmienić wagę i kolorystkę przynęt. Obławialiśmy główkami 1,5 i 2,5 g, prowadząc gumę w połowie wody lub w strefie dennej na płyciznach, ze zmianą tempa prowadzenia, co przyczyniło się do wzmożonego ataku gabarytowo zacniejszych okoni. Istotne było wyczucie punktu opadu przynęty. Zbyt płytko prowadzona równała się maluchowi, ponieważ większe okonie schodziły głębiej.