Motor oil, perła, seledyn?
Kolorystyka przynęt używanych do połowu pasiaków jest przeróżna i spekulacji na temat „okoniowych” kolorów pewnie nie byłoby końca, gdyby nie fakt, że każdy akwen rządzi się swoimi prawami. Jezioro, na którym łowię od lat, o tej porze roku zakwita (oczywiście chodzi o gwałtownie namnażający się plankton), a połaciami występującej tam moczarki można byłoby obdzielić niejeden pułk wojska. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to zbiornik rybny. Sprawdzonym na przestrzeni kilku sezonów kolorem jest motor oil i jego rozmaite wariacje: jaśniejsze, ciemniejsze, z brokatem i bez, nawet w krytycznych momentach coś wydłubię, gdy w wodzie totalnie nic się nie dzieje. Innymi, równie dobrymi barwami są: seledyn, perła z fioletowym refleksem, a niekiedy brokatowa herbata (3,5 - 5 cm Jumper, Maggot).
Sprzętowa piguła
Mój przepis na garbusowe łowy składa się z miarki subtelności w sposobie rozumowania i postępowania. O co mi chodzi? Właśnie o subtelności w kolorach przynęt i ich rozmiarach, czułości wędziska spinningowego. Do połowu na obrotówki i gumy warto stosować kije lekkie o ciężarze rzutowym 1-15 g, np. Viper Perch 15. Te z dolnej granicy c.w. warto używać wtenczas, gdy spinninguje się niewielkimi przynętami, wówczas wskazane jest precyzyjne czucie przynęty lub wówczas, gdy pasiaste drapieżniki są chimeryczne.
Spinningując z łodzi warto wybierać krótkie wędziska długości 2.30 - 2.45 m, zaś z brzegu tzw. uniwersały 2.75 m lub przy trudnej linii brzegowej nawet 2.90 - 3.05 m. Kołowrotki wybieramy możliwie małe, są to rozmiary 20, 25 (np. Team Dragon 920 iZ). Wszystko fajnie współgra, gdy w użyciu są finezyjne żyłki o przekroju 0,12 - 0,14 mm, a podczas słabego żerowania ryb zrezygnuje się z używania agrafek i przyponów.