Po lunchu próbujemy szczęścia kawałek dalej, na mniej mi znanej miejscówce. Przy pierwszym rzucie było niesamowicie; miałem "followera", a Johan - branie i piękna ryba już, już zbliżała się do łodzi. "Jest większa?" - zapytałem. "E, nie sądzę" - usłyszałem, a 5 sekund później okazało się, że ryba była źle zaczepiona i wypięła się z haka. Johan tylko stwierdził: "Była większa". Zeszło ze mnie powietrze... To nigdy nie jest fajne, gdy traci się rybę potencjalnie mogącą dać zwycięstwo, ale nie poddawaliśmy się.
Było jeszcze kilka brań, potem jeszcze jeden szczupak, niezbyt duży, wylądował w łódce. Pomału trzeba było wracać, a nie mieliśmy zbyt wiele czasu, bo była już 14:30, a do 15. można było zgłaszać połów. Wywołałem przez radio sędzinę i zapytałem ją, czy ze szczupakiem 82,5 cm mamy w ogóle po co się spieszyć z powrotem. Powiedziała, że z tego, co słyszała, to łowienie wszystkim szło nie za dobrze i że jest jeden duży szczupak i jeden 65 cm, z tym, że zdjęcia z mierzenia dużego są tak kiepskie, że być może nie zostanie on nawet uznany. "Róbcie, jak uważacie" - powiedziała, a my naradzaliśmy się, czy w ogóle jest sens wracać. Jednak nadal nie dawało nam spokoju, że zgłoszone są tylko dwie ryby, że jedna źle zmierzona, że wszystkim źle szło... Dobra! Postanowiliśmy jednak wracać. ;) Silnik na pełną moc i płyniemy. Zdążyliśmy! O 14:55 zaprezentowałem zdjęcia.
Po długiej naradzie sędziowie postanowili zdyskwalifikować wcześniej zgłoszoną dużą rybę ze względu na te kiepskie zdjęcia. Atmosfera zaczęła być ciut nerwowa ;) Nie dotarły do nas informacje o jakichś większych sztukach i chyba byliśmy drużyną, której poszło najlepiej. Wiele wróciło o kiju, niektóre nie miały nawet kontaktu z rybą, o braniu nie wspominając...
Wyniki ogłoszono o 15:45.
"Zwycięzcą dorocznych Październikowych Zawodów Szczupakowych zostaje... Johan Bjelkendal z 82.5 cm rybą!!!"
Dziękujemy serdecznie Teresie ze sklepu “Kungälvs sportfiske”, która zorganizowała te zawody i ... do zobaczenia za rok!
Johan Nicklasson