Testerzy relacjonują

Kołowrotek Dragon Manta II Drop Shot

SPIS TREŚCI

Na szczęście okres mrozu i śniegu to nie tylko okonie, ale również klenie, jazie czy pstrągi, które chętniej niż zwykle żerują teraz na drobnicy. Nawet zimą, spinningista może mieć ręce pełne roboty, jednak przechytrzenie któregokolwiek z tych gatunków nie jest rzeczą prostą. Nie będzie łatwo.

Gdybym miał wymienić rzeczy, które zimą są gwarantem sukcesu, w moim zestawieniu kluczowe pozycje zajęły by… sprzęt oraz ubranie. Paranoja, nieprawdaż? Przynęty, technika, łowisko – wszystko to schodzi na drugi plan. Niezależnie od tego, na jakie ryby się nastawiamy, przy niskich temperaturach każdy rodzaj spinningu (od ultra lighta po ciężki) wymaga użycia dobrego pod względem konstrukcyjnym kołowrotka, a każda wyprawa – ubrania, które zapewni nam niezbędny komfort termiczny. Dzisiaj, skupię się na tym pierwszym – opisując dla Was moją Mantę II Drop Shot, bez której nie wyobrażam sobie jakiejkolwiek odmiany zimowego spinningu. O ubraniu natomiast przeczytacie następnym razem.

Zderzenie dwóch epok

Jeszcze dwa sezony temu, nie przykładałem szczególnej uwagi do kołowrotka, jakiego używam podczas zimowych wypraw na klenie czy okonie. Łowiłem na wysłużony, dwułożyskowy młynek, który pamiętał chyba jeszcze czasy istnienia kilkunastu okręgów PZW. Nie oferował niczego nadzwyczajnego, często pracował głośno jak traktor, jednak nasza relacja oparta była na sentymencie. Zrozumiałem to dopiero wtedy, gdy plastikowy korpus pękł na kilkustopniowym mrozie. Równoczesne poczucie smutku i ulgi umocniło mnie tylko w przekonaniu, że trzymało mnie przy nim jedynie przyzwyczajenie. Mówiąc w skrócie, tamten kołowrotek finalnie znalazł się w śmietniku, a jego miejsce zajęła właśnie Manta II Drop Shot – kołowrotek teoretycznie z podobnej półki cenowej co poprzedni, ale jednak diametralnie różny pod względem budowy.