Testerzy relacjonują

Wiosenny kleń z rzeki

SPIS TREŚCI

Zima była dla mnie trudnym czekaniem na rozpoczęcie najpiękniejszej dla pory roku - wiosny. I proszę, już mamy końcówkę kwietnia, ptaki zalotnie śpiewają, żaby masowo pojawiają się nie wiadomo skąd i cała przyroda cudownie ożywa. Ruszyły się i ryby, które żyją w mojej rzece.

Wiele gatunków przygotowuje - lub rozpoczyna już - tarło, więc w tych warunkach staram się łowić głównie klenie, które do tarła w nizinnych partiach Beskidów ruszą w końcu maja. Teraz obserwuję je w przejrzystej wodzie na płaniach, bystrzach i prostkach. W tym okresie najchętniej sięgam po muchówkę, teraz dla mnie liczy się tylko muszka!

Pewnego dnia…

Nastał przepiękny, słoneczny i orzeźwiający dzień, więc czym prędzej wybrałem się nad rzekę powtarzając sobie: „Jest naprawdę cudowny dzień, dzisiaj uda się złowić coś ładnego." Powtarzając to sobie, przekuwałem w myślach tę wiarę w sukces i, nie wiedzieć kiedy, raźno przeszedłem kilka kilometrów poza miasto, nad moją ukochaną rzekę. Szczerze mówiąc, uwielbiam łowić w miejscach dzikich, gdzie z rzadka spotyka się innych wędkarzy. Tutaj ryby mają spokój, no i ja mogę przeżywać piękne chwile spotkania z przyrodą i rybami.
Odnalazłem piękne prostki i idealną płań, po chwili dojrzałem pływające i zbierające owady z powierzchni klenie – oznacza to, że ryby są aktywne i mam szansę spełnić marzenia o dzisiejszych rybach na wędce. Nie zastanawiałem się długo, wręcz błyskawicznie zmontowałem moją ukochaną muchówkę Viper Pro Trout Fly 6 (22-50-275), którą po chwili udało mi się położyć przynętę przed żerujące ryby. Minęło kilka sekund i… mniejszy kleń zameldował się na wędce. Ach, cóż to była za wspaniała chwila! Wiosna, piękna pogoda, krystaliczna woda i żwawy kleń na muchówce – wszystkim serdecznie polecam takie cudowne przeżycia. Woda wciąż jest zimna i myślałem, że w takich warunkach ryba nie będzie tak intensywnie walczyć; myliłem się, bardzo się myliłem. Bez zwłoki posłałem muszkę kolejny i jeszcze kolejny raz, znowu widzę wychodzącego klenia do muszki. Zacinam i… jest! Rybkom smakowały muchy typu Red Tag i naśladujące małe pijawki. Po kilku złowionych i niemałych kleniach musiałem z tego miejsca odejść. Ryby szybko się zorientowały w tym, co wyczyniam i nieco odpłynęły ode mnie. Nie pomogły dłuższy rzuty, ryby ignorowały przynęty. Brania zanikły. Postanowiłem poszukać innego łowiska, skoro ryby żerują to mam szansę połowić.

Szybka akcja, płynne ugięcie, dynamika przy rzucie, łatwość podnoszenia sznura z wody – to nowa muchówka Viper Fly.
Szukając, znalazłem obiecującą, głęboką dziurę, w której zalegały pnie i konary powalonych kiedyś drzew. Po założeniu rozjaśniających okularów polaryzacyjnych (Dragon 51-36-001) szybko wypatrzyłem tuż pod powierzchnią dużą rybę – serce zabiło mi szybciej, a moje oczy na pewno wyglądały jak pięciozłotówka. Tą rybą był kleń, którego długość szacowałem na 50+. Rozpocząłem pierwszy rzut i przyznam się, że ręce mi trochę drżały, pewnie znacie to uczycie ;) Ponowiłem rzut i… nic. Zero reakcji klenia. Kolejny rzut nieco wyżej przed rybą, mucha wolno spływa coraz bliżej ryby i w tym momencie klenisko zareagował szybko. Do mojej muchy (Black Montana) wyszedł błyskawicznie, agresywnie ją chwycił i piękne usiadł na mojej wędkę – doskonale go poczułem na Viperze. Jednak już po chwili okazało się, że kleń jest słabo zapięty – spadł. Byłem bardzo, ale to bardzo rozczarowany, czułem się jakby uszło ze mnie powietrze. Trudno, bywa i tak, trzeba zebrać się w garść i szukać kolejnej ryby do przechytrzenia.
W tym dniu nie udało mi się powtórzyć walki z dużą rybą. Przez następne dni przeżywałem porażkę i w myślach marzyłem o jak najszybszym powrocie w te miejsca, spróbować jeszcze raz skusić tę rybę.


 

Minął tydzień…

Po tygodniu przyjechałem w to same miejsce i tym razem, niczym partyzant, bardzo dyskretnie zjawiłem się przy stanowisku dużego, spiętego klenia. Wkrótce zorientowałem się, że ryby mnie nie zauważyły, a przynajmniej nie spłoszyłem ich. Jest dobrze. Pogoda jak w powtórce telewizyjnej: pięknie grzeje słoneczko, woda z pewnością jest ciut cieplejsza niż tydzień temu, więc i ryby powinny być żwawsze, bardziej skore do brań. Jak zahipnotyzowany wpatruję się w stanowisko klenia, bohatera sprzed tygodnia – i tym razem tutaj stoi duży kleń, ale czy to jest ten sam? „To chyba ten sam?" – pełen niepewności pytam sam siebie, a w duchu marzę, że tym razem się uda, przechytrzę go. Pierwszy rzut… nic. Drugi rzut – ledwo muszka wpadła do wody a nie wiadomo skąd wyskoczył mniejszy, już odruchowo niczym do zacięcia drgnęła mi ręką, gdy wtem pojawił się obok niego ten większy… Ułamek sekundy trwała moja niepewność: który pierwszy chwyci muszkę? Mały kleń, tuż przed pochwyceniem chyba zorientował się, że za jego płetwami płynie inna, większa ryba, na tyle duża by być królem tego rewiru. Jeszcze ułamek sekundy i na kiju poczułem tego cięższego klenia. Tym razem, duży kleń pewnie siedzi, haczyk głęboko trzyma i raczej nie ma mowy o spięciu.51-36-001 box51-36-001Chyba że popełnię błąd! Hol trwa co najmniej 2 minuty, nie spieszę się, chcę mieć tego klenia w podbieraku, gdybym i tego stracił, moje serce mogłoby nie wytrzymać kolejnej porażki ;) W końcu mam klenia na brzegu i oglądam jego pysk – nieprawdopodobne, co zobaczyłem! Przez pierwszą minutę nie mogę uwierzyć w to, co widzę. W szczęce (górna cześć pyska) ma ślad po ukłucie haka muchowego, prawdopodobnie mojej przynęty. Dzisiaj haczyk pewnie siedział w bocznej części jego pyska i dzięki temu lądowałem silnego, walecznego klenia.

Kołowrotek muchowy Team Dragon FX reprezentuje najwyższy obecnie poziom techniczny dzięki bardzo nowoczesna konstrukcji szpuli, niskiej wadze, wysokiej sprawności mechanizmów obrotowych oraz dużej wytrzymałości. To niesamowita sytuacja, znowu złowiłem rybę, która tydzień temu uwolniła się z mojej muchówki. Po spokojnych oględzinach klenia w wodzie stało się jasne, że jest to bardzo stara ryba. Szybko zrobiłem kilka zdjęć do fotoarchiwum i przepiękną rybę uwolniłem – dzięki idei No Kill mam szansę ponownie ją złowić, być może starszą i cięższą. Jest bardzo możliwe, i bardzo tego chcę, będę obserwować tego klenia w jego stanowisku rzecznym. To prawdziwa radość dla wędkarza móc złowić dużą rybę, uwolnić ją i podziwiać w rzece. Tego dnia, już nieco później, udało mi się złowić kilka ładnych ryb i nie były to tylko klenie! Ale o tym Wam napiszę już w następnym artykule.

Jakub Hutňan