Rzeki
Z racji większego doświadczenia z wędkowania w wodach bieżących, głównie w rzekach, gdzie łowi się zazwyczaj w nurcie, analizowałam wiele wariantów przygotowania zanęty oraz nęcenia. Kule muszą być mocno sklejone i odpowiednio dociążone. Ciężka glina rzeczna lub wiążąca stosowana w proporcji 1:1 lub 2:1 z zanętą zagwarantuje, że kule wrzucone do wody nie popłyną z nurtem w miejsce inne niż nasze wybrane. Im będą cięższe tym szybciej opadną pod odpowiednim kątem na dno. Jeśli łowimy w rzekach o bardzo silnym nurcie dodatkowo oprócz tęgiej gliny możemy dodać żwir wraz z szarym klejem. Sprawi, że kule będą wolniej rozmywane i przesuwane przez uciąg wody. Sam sklejony żwir stanowi też doskonały nośnik dla użytych robaczków. Klej spożywczy dosypuję do suchej zanęty i namaczam wszystko razem. Należy pamiętać, że zanęta z klejem potrzebuje więcej wody. Stopniowe dodawanie wody sprawi, że unikniemy nadmiernego przemoczenia i uzyskania konsystencji plasteliny, która będzie zalegała na dnie nie wabiąc ryb. Glina wraz z namoczoną zanętą przesiana przez sito zapewni równomierne nawilżenie i rozbicie grudek. Zazwyczaj stosuję 1 paczkę kleju spożywczego (ok. 200 g) na 3 kg suchej zanęty. Do glinę można dodać klej szary, jednak i ten pochłania wodę i dowilżenie gliny jest koniecznością. Gdy przygotowana przez nas mieszanka jest już odpowiednio nawodniona, wszystkie składniki są równomiernie wymieszane, zastosowaliśmy odpowiednią ilość kleju do szybkości nurtu czas dodać robaczki. Wędkując na zawodach dodaję jokersa w ilości od 0,5 l do 1 l. Czerwone robaki krojone również doskonale wabią ryby. Podczas treningu lub prywatnego wędkowania ograniczam użycie robaczków do białych lub kolorowych. Jest to zazwyczaj 0,5 l lub 0,75 l parzonych lub mrożonych w zależności od tego, z jakim wyprzedzeniem planuję wyjazd na ryby. Martwe robaki, w przeciwieństwie do żywych i ruchliwych, nie będą rozbijać dość szybko sklejonych kul. Tuż przed formowaniem kul dosypuję atraktor oraz kolorowe pieczywko. Wielkość kul odbiega od tych wrzucanych w wodzie stojącej. Większe kule, czyli cięższe będą wolniej rozmywane i przesuwane przez nurt. Jednak żeby takie kule zrobić trzeba użyć znacznie większej siły. Jeżeli włożymy jej zbyt mało w czynność formowania, kule mogą rozbić się przy wrzucaniu ich do wody lub też szybciej zostaną rozmyte w wodzie. Niekiedy pomagam sobie ręcznikiem – owinięty wokół kuli i skręcany mocno ściska masę i kule są wtedy lepiej sklejone, a przy tym mają przybliżony kształt.
Ilość kul przeznaczonych do głównego nęcenia jest zdecydowanie większa podczas wędkowania w rzekach i zależy też od wielkości przygotowanych przez nas kul, liczba kul przeważnie mieści się między 12 a 15 sztuk. Łowiąc w rzece należy kulę wrzucić odpowiednio wysoko przed miejsce łowienia ryb; kula wolniej opada (chodzi o szybkość opadania w pionie), niż ta sama kula zarzucona w jeziorze, ponieważ silny nurt rzeczny unosi kulę i ta ostatecznie upadnie na dno nawet kilka metrów dalej od miejsca wrzucenia – ten czynnik należy brać pod uwagę podczas planowania miejsca wrzucenia kul. W moim łowisku nęcę ok. 1 m powyżej szczytówki wędziska, w tej samej odległości od brzegu lub nieco bliżej. Opadną wtedy one na dno nieco poniżej szczytówki. Zanim zanęta rozmyje się na całej długości łowiska minie znacznie więcej czasu. Łatwiej jest ryby odławiać w centralnym miejscu naszego łowiska niż szukać ich na rozmyciu. Hałas podczas ciężkiego nęcenia płoszy ryby dosłownie na krótki okres czasu, czasami już podczas pierwszego przepuszczenia zestawu ryba chwyta haczyk.