Lato mija i dla wielu z nas zmienna pogoda odbiła się na słabszych wynikach. Lato stwarzało wiele trudnych sytuacji. Mimo ochłodzenia ryby wciąż zachowują się chimerycznie i brakuje im letniej agresji, dającej się odczuć na wędce. W takich okolicznościach przed „zerowaniem” ratuje mnie wklejanka; delikatny kijek z zapasem mocy wykonany bardzo precyzyjnie i przyjemnie dla oka.
Pierwsze wrażenie
Nie trzeba być fanem wklejanki, aby jej używać; są to dobre wędki do nauki rozpoznawania brań i kontaktowego prowadzenia przynęty. Kijek, który trafił w moje ręce, to egzemplarz pochodzący z bardzo dobrze znanej serii FISHMAKER, o skromnej nazwie Sensitive JIG. Dokładnie rzecz biorąc - wędeczka o długości 2,45 m i ciężarze wyrzutowym 1-7 g.
Do zestawu użyłem plecionki Fishmaker średnicy 0.06 mm. Mimo maleńkiej średnicy nie byłem ograniczony, a wręcz zaskoczony możliwościami rzutowymi - główka o masie 2 g plus masa przynęty dosłownie leciała jak z procy na pożądaną odległość.
Łowienie rozpocząłem od wszędobylskich okoni, lecz nagimnastykowałem się nieźle by sprowokować do ataku chociaż kilka ryb, w czym wydatnie pomogła mi wklejona szczytówka – to swoisty sygnalizator przekazujący naszym oczom każde nienaturalne zachowanie przynęty i, oczywiście, branie.
Wklejona końcówka jest chyba najważniejszą częścią tego spinningu; ten, w połączeniu z odpowiednią ilością przelotek (aż 10) charakteryzuje się bardzo przyzwoitą pracę i ugięciem w trakcie holu czy nawet ładowania kija podczas rzutu ultralekką przynętą. Jest to dobry kijaszek dla osoby zaczynającej swoją przygodę z tego typu sprzętem, a nawet dla laika rozpoczynającego swoją wędkarską przygodę. Wędka z powodzeniem obsłużyła moje przynęty o masie do 7 g, choć dla mojej ręki najbardziej komfortowo łowiło się 2- i 3-gramowymi główkami jigowymi.
Drapieżny białoryb
Podczas jednego z okoniowych wypadów przypomniałem sobie o ciekawym stanowisku. Był to faszynowy dołek z około 3,5-metrową wodą, zagłębienie bardzo krótkie sięgające dosłownie na 2 m pod warkocz, a następnie uciekające w stronę lustra wody i wystającej plaży u podstawy ostrogi. Z pozoru nieatrakcyjne miejsce, lecz faszyna znajdująca się głęboko przyciągała niegdyś pasiaki. Zbliżał się wieczór i zanosiło się na typowy letni zachód słońca, kiedy to promienie odbijające się od tafli wody wprawiają w zachwyt.
O godz. 21:30 jestem na stanowisku z postanowieniem wykonania 10 rzutów i powrót do domu. Wykonuję energiczne machnięcie JUMPERem o wielkości mikro w kolorze fluo i czekam cierpliwie na kontakt z dnem. Podrywam kilka razy główkę z pomiędzy patyków tam zalegających; główka waży zaledwie 2,5 g, a czuję ją znakomicie nawet na tej głębokości. Podczas podbicia (któregoś z kolei) poczułem tępy opór i pulsującą rybę; od razu wiem, że to nie okoń. Gdy podnoszę rybę na powierzchnię, moim oczom ukazuje się leszcz. Już dobre 2 lata nie złowiłem leszcza na spinning, a ten zassał przynętę aż miło na duszy. Walcząc na tak delikatnym zestawie sprawił mi dużą satysfakcję, a o to w tym wszystkim chodzi.
Spinningu z powodzeniem można użyć do łowienia wzdręg i innego białorybu na lekkie i ultralekkie przynęty, mam na myśli klenie, jazie i płocie, które na przelewach w ostrym słońcu lubią przekąsić naszą obrotówką czy wolniutko prowadzonym woblerem; wierzcie lub nie, mały woblerek na tym spinningu pracuje całkiem dobrze.
Okonie z płytkiej wody
Nie ukrywam, że Odra nie jest rzeką wielkich pasiaków. Trafiają się perełki, ale są to nieczęste zdarzenia, a najczęściej łowione ryby nie przekraczają długości 25 cm. Ten rozmiar mi nie przeszkadza i jeśli chcę spędzić miłe popołudnie nad wodą, to wybieram się na okonie szukane przy kamienistych brzegach.
Wędka, która pozwala się cieszyć takim łowieniem musi być bardzo delikatna i zarazem wytrzymała, i to właśnie Fishmaker II okazał się doskonałym kijkiem do łowienia z metrowej wody, na bardzo lekkie główki. Mogłem posłać przynętę o wadze 1 g odpowiednio daleko by nie wystraszyć swoją obecnością stadka tych ryb. Hol nawet 20-centymetrowej rybki daje masę frajdy i jest dobrą zabawą mimo tego, że to "tylko" lub "aż" wymiarowy okoń. Najprostszym sposobem ich łowienia była obrotówka: jej praca dobrze wizualizowana na szczytówce, lecz gdy okoń atakował praca obrotówki gasła, a szarpnięcie było rewelacyjnie przekazywane do naszej ręki i jeszcze lepiej widoczne.
Wędka sprawiła mi bardzo dużo radości, ożywiła wspomnienia z dzieciństwa, gdy stojąc z pierwszą wklejanką w ręku nad brzegiem malowniczej Odry, uczyłem się spinningować. Fishmaker II na długo pozostanie w moim arsenale i co pewien czas będę wyprawiał się na łowiska tylko z wklejanką. Drgająca szczytówka w spinningu to wspaniała zabawa.
Adrian Polakowski