Każdy pamięta przegrane walki z okazami. Mimo poniesionej porażki, ewidentnie z przyczyny sprzętowych niedociągnięć, są one źródłem nieocenionego doświadczenia, dzięki któremu nasz wędkarski szlif nabiera blasku.
Aby jednak tak się stało, dana sytuacja musi być głęboko przeanalizowana, a wyciągnięte wnioski wdrożone w życie. Stwierdzenie przyczyn i późniejsza ich korekcja owocuje mniejszą ilością niepowodzeń oraz stanowczo zwiększa nasze wędkarskie umiejętności. Sens tej wypowiedzi jest oczywisty - uczmy się na błędach, które popełniamy. Znam gorycz porażki dobitnie; ten smak zmieszany z słodyczą sukcesu jest kwintesencją wędkarstwa.
Uważam, że szanujący się spinningista musi być pewny najdrobniejszych szczegółów w swoim zestawie. Zaczynając od główki jigowej, a na podbieraku kończąc. Każdy pragnący łowić skutecznie nie może sobie pozwolić na bylejakość. Owa bylejakość i niedbałość, lekceważenie szczegółów, jest w wielu przypadkach przyczyną utraty ryb, o których w przeciwnym razie długo by się wspominało. Dla przykładu przytoczę pewną historię, w której popełniłem kardynalny i zarazem banalny błąd z pełną tego świadomością.
Był ciepły i deszczowy listopad, rozległy niż panował od kilku dni przynosząc niskie ciśnienie i bardzo dobre żerowanie drapieżników. Namierzenie ryb w łowisku i taktyka nie była problemem, okonie i szczupaki brały w klasycznym opadzie w książkowych stanowiskach. Te pierwsze były tak żarłoczne, że nie było potrzeby zmiany zestawu na delikatniejszy, typowo okoniowy. Gruba stalowa linka, plecionka i kilkucalowe przynęty to był dla nich kąsek.
O głumach V-Lures Bandit»
O główkach Viper (typ 30)»
O główkach Speed (typ 21)»
O główkach Speed HD (typ 40)»
Pouczająca i bolesna nauczka
Byłem bardzo zachęcony ich aktywnością, więc spróbowałem łowić większe garby głębiej bardziej agresywnym opadem stosując relatywnie cięższą główkę jigową. W pudełku znalazłem odpowiedni ciężar, była to główka bezimienna (tzw. no name), towar byle jaki, tępy, a miękki hak wyginał się przy użyciu małej siły Od początku miałem obawy co do jego wytrzymałości w przypadku brania dużego drapieżnika. Zamierzałem łowić okonie, więc zignorowałem obawy i czerwone światełko przeczucia, ostrzeżenia. Finału można się domyśleć, oczywiście przygoda z byle jaką główką skończyła się utratą wielkiego szczupaka. Po tym zdarzeniu, wyrzuciłem wszystkie niepewne, nieznane mi główki jigowe; w pudłach zalegały najtańsze, najgorszej jakości jigi, które kupowałem z chęci zaoszczędzenia paru złotych. Jak widać nie opłaciło się. W skrzyni zostało zaledwie kilka opakowań główek Mustad Classic i Dragon V-Point Speed. Od tej pory nigdy nie użyłem główki jigowej, która nie dawałaby mi poczucia pewności.Od kilku lat korzystam wyłącznie z Mustadów i V-Pointów. Bardzo wysoko cenię V-Pointy za ich bardzo mocne i ostre jak samurajski miecz haki. Naprawdę ciężko go wygiąć czy złamać, hak skutecznie wbija się w twardy pysk ryby jak w masło w krytycznym momencie zacięcia. Sandaczowcy żywią uznanie za nieprzeciętną ostrość oraz niespotykaną dotąd trwałość ostrza. Łowiąc w karczowiskach lub kamienistych blatach, hak może się tępić. Co najważniejsze, daje się łatwo naostrzyć za pomocą wędkarskich osełek w przeciwieństwie do innych bliźniaczych modeli, które po kamienistym rajdzie nadają się do wyrzucenia. Nie od dziś wiadomo, że rodzina główek V-Point należy do najbardziej docenianych przez wędkarzy.
Szukanie winnego
Takie historie zdarzają się codziennie. Co chwilę czytasz, bądź słuchasz opowieści o tym, akie okazy spadły z kija. Z czasem wielkość tych ryb osiąga kolosalne rozmiar,y tworzy się wokół nich lokalna legenda. A wszystko to z powodu niechlujstwa. Wyjaśnijmy jednak pewną sprawę. Ryby spadać będą, bo taka jest ich natura. Nie masz wpływu na sposób zachowania drapieżnika - jak zassie, ugryzie czy uderzy w nasz wabik. Aczkolwiek możesz zrobić wiele, aby uniknąć błędów z przyczyn zależnych od Ciebie. Owe błędy tkwią w drobiazgach. Najbardziej dotkliwą porażką na rybach jest ta, której przyczyny są wyłącznie z naszej winy. Przed chwilą czytałeś o moim klopsie z główką jigową. Podobnych historii mogę opowiedzieć więcej; każda z nich związana jest z innym elementem zestawu, który mnie zawiódł poczynając od kiepskich przyponów z słabymi agrafkami, przetartą plecionką, kończąc na utracie dużego szczupaka przy podbieraku – zawinił tzw. badziewny, bazarowy podbierak.
O główkach Football (typ 31)»
O główkach X-fine (typ 25)»
O główkach Protector (typ 20)»
Dokonałem stosownych zmian
Dzisiaj dobór mojego sprzętu jest przemyślany i bezkompromisowy. Korzystam z bardzo dobrych przyponów Dragon Surfstrand oraz Surflon, zamieniłem podbierak na duży, ze sztywną ramą. Plecionkę oglądam każdorazowo i odcinam przetarty odcinek, by przypadkiem nie strzelił w najmniej oczekiwanym momencie. Sprzęt nie ma prawa mnie zawieść, musi dawać poczucie pewności i niezawodności podczas świadomego łowienia danego gatunku ryby sprzętem adekwatnym do jej połowu. Dzięki tym zmianom w podejściu do wędkarstwa praktycznie do zera zniwelowałem spady prawidłowo zaciętych ryb. Przede wszystkim mam świadomość niezawodności używanego sprzętu w nawet najbardziej ekstremalnych momentach.
Niestety w naszym kraju wiele wód to tzw. pustynie. Przy pewnej dozie szczęścia doczekamy się brania jednego bądź dwóch okazów. Potem jeszcze trzeba je skutecznie holować i lądować, więc odpowiedni i bez żadnych kompromisów dobór sprzętu jest koniecznością.
Łukasz Zieliński