Podczas pierwszych tegorocznych prób z lekkimi wędkami gruntowymi na nowo poznawanych zbiornikach, jako pierwsze pokazały się niestety nie ryby, lecz małe braki w moim sprzęcie.
W wcześniejszym okresie znacznie rzadziej łowiłem w tego typu wodach. Podczas kompletowania wędek typu quiver oraz lekki feeder na wody stojące, stwierdziłem potrzebę uzupełnienia sprzętu o nowy kołowrotek. Kołowrotek ten miał w założeniu współpracować z quiverem o długości 2,9 m i ciężarze wyrzutowym do 50 g, lub ewentualnie i okresowo z feederem 3,6 m i c.w. do 80 g. Wędziska o ciężarze własnym quiver 175 g oraz feeder 192 g nie wymagały od kołowrotka dużej wielkości czy ciężaru. Kołowrotek ważący 320-340 g tworzy poręczny, kompatybilny zestaw, który bez problemu radzi sobie z zestawami do 70 g, użycie cięższych nie planowałem. Podczas wywiadu pod kątem dużych i silnych ryb dowiedziałem się, że w tych wodach mogę liczyć głównie na karpie, więc brałem pod uwagę method feeder. Pozostałe występujące tam gatunki miałem poznać podczas zasiadek.
Wybrałem kołowrotek Mega Baits Black Shadow FR 735i. Jest to kołowrotek typu baitfeeder, przeznaczony w tym rozmiarze do zestawów gruntowych typu quiver i lekki feeder. Wody zamarzły, sezon na nich dobiegł końca, więc czas na jego krótki opis i opinię.
Specyfikacja
Mega Baits Black Shadow to seria kołowrotków gruntowych z wolnym biegiem. Model 735i waży 333 g i dysponuje przełożeniem 1:5,0. Korpus oraz rotor wykonane zostały ze sztywnego kompozytu grafitowego. Konstrukcja została oparta na sześciu łożyskach kulkowych plus natychmiastowa blokada biegu wstecznego w postaci łożyska oporowego. Szpula główna z lotniczego duralu, natomiast zapasowa grafitowa. Pojemność szpul w mm/m: 0.25/220, 0.30/160, 0.35/120. Wzmocniona przekładnia hipoidalna o wydłużonym zazębieniu. Dodatkowo rurkowy kabłąk ze stali stopowej oraz jednoczęściowa korbka wycinana z metalu.
Nawinięcie żyłki i hamulec
Pierwsze nawinięcie żyłki przebiegło bez problemu i było jak najbardziej prawidłowe. Przyznam, że zaskoczeniem była dla mnie praca hamulca: bardzo precyzyjna, bez najmniejszych przycięć czy niestabilności. System wolnego biegu szpuli działa prawidłowo, jednak moje połowy nie wymagały korzystania z niego. Praca przekładni jest dobra i płynna. Jak na kołowrotek z tej półki cenowej dużym pozytywem jest brak luzów „od nowości” czy oznak powstania takich luzów po okresie używania. Oczywiście jestem świadom, że moje wędki nie było bardzo obciążane, ale też nie używałem kołowrotka dużych rozmiarów. Chcąc używać Black Shadow przykładowo do ciężkiej gruntówki w rzekach, z koszykami czy ciężarkami o masie ponad 60 g trzeba sięgnąć po większy model np. 40 lub 50. Właściwy dobór sprzętu jest wart równie dużo, jak jego jakość i przeznaczenie. Wybierając zbyt mały lub zbyt tani kołowrotek do gruntówki skazujemy się na jego uszkodzenie jak i niedogodności wynikające z jego parametrów technicznych. Mała szpula i związany z tym mały nawój, zbyt duże przełożenie w stosunku do ciężkich zestawów w parze z niskiej jakości materiałem jakiego użyto do wykonania taniej przekładni. Można tak wymieniać długo.
Jedyną nieprawidłowością jaką zauważyłem, był niedbały nawój żyłki na szpuli dodatkowej. Jednak winy kołowrotka w tym nie widzę, dlatego dodam, że to przez swoje działanie uzyskałem taki efekt. W wyniku prób mocno przesadziłem tam z średnicą użytej żyłki 0,30 mm, dla której nie ma miejsca na tak małym kołowrotku czy ogólnie w takich metodach jak quiver czy lekki feeder. Przed następnym sezonem zastąpię ją średnicą do 0,25 mm (taką mam na szpuli głównej) i wtedy wszystko będzie prawidłowo. Mały kołowrotek przeznaczony do współpracy z linkami o małej średnicy zazwyczaj nie chce współpracować z żyłką, której czterokrotna średnica stanowi szerokość jego szpuli ;) Warto to wiedzieć i zapamiętać.
Używając kołowrotka zgodnie z przeznaczeniem oraz oceniając jego stan po sezonie stwierdzam, że sprawdził się on na łowiskach. Kołowrotek Mega Baits Black Shadow spełnił swoje zadanie. Polecam go wszystkim wędkarzom łowiącym lekką gruntówką.
Czytaj więcej o kołowrotku tutaj.
Krzysztof Kloc