Przed nowym sezonem dostałem do testów kolejne wędzisko Dragona, HM-X Steelhead. Według opisu spinning dedykowany jest na łowy troci i łososi, czyli coś, co lubię w wędkarstwie najbardziej.
Długo się zastanawiałem, co napisać o tym wędzisku. Można napisać wszystko i... nic. Wszystko, ponieważ kolejny raz zostałem mile zaskoczony produktem Dragona. Nic, bo po prostu trzeba wziąć ten kij w dłoń i czerpać przyjemność z łowienia. Tego opisać się raczej nie da. To trzeba poczuć. Może zacznę jednak od początku. W HM-X Steelhead widać perfekcję wykonania w każdym elemencie. Dokładnie obejrzałem cały kij i nie znalazłem nic, do czego mógłbym się przyczepić.
Krótki opis
Długi, smukły blank z wyraźnym zapasem mocy, solidne trzystopkowe przelotki o dużej średnicy, ergonomiczny uchwyt kołowrotka i dolnik wykończony korkiem wysokiej klasy. Do tego praktyczny, sztywny pokrowiec, który zapewnia bezpieczeństwo wędzisku podczas podróży na łowisko. Z wyglądu ekskluzywny ideał. Tym bardziej z niecierpliwością oczekiwałem najbliższej okazji sprawdzenia walorów użytkowych HM-X nad wodą.
21 – 60 g a moje przynęty
Miałem obawy, czy spinning nie będzie za sztywny do przynęt, których najczęściej używam. Co prawda, deklarowany ciężar wyrzutu 21-60 gramów to trociowa klasyka, ja również zaczynałem od podobnego. Jednak ostatnio najczęściej łowię wędziskami o przedziale wyrzutowym 10 - 42 g, które doskonale obsługują moje ulubione woblery.