Przed nowym sezonem dostałem do testów kolejne wędzisko Dragona, HM-X Steelhead. Według opisu spinning dedykowany jest na łowy troci i łososi, czyli coś, co lubię w wędkarstwie najbardziej.
Długo się zastanawiałem, co napisać o tym wędzisku. Można napisać wszystko i... nic. Wszystko, ponieważ kolejny raz zostałem mile zaskoczony produktem Dragona. Nic, bo po prostu trzeba wziąć ten kij w dłoń i czerpać przyjemność z łowienia. Tego opisać się raczej nie da. To trzeba poczuć. Może zacznę jednak od początku. W HM-X Steelhead widać perfekcję wykonania w każdym elemencie. Dokładnie obejrzałem cały kij i nie znalazłem nic, do czego mógłbym się przyczepić.
Krótki opis
Długi, smukły blank z wyraźnym zapasem mocy, solidne trzystopkowe przelotki o dużej średnicy, ergonomiczny uchwyt kołowrotka i dolnik wykończony korkiem wysokiej klasy. Do tego praktyczny, sztywny pokrowiec, który zapewnia bezpieczeństwo wędzisku podczas podróży na łowisko. Z wyglądu ekskluzywny ideał. Tym bardziej z niecierpliwością oczekiwałem najbliższej okazji sprawdzenia walorów użytkowych HM-X nad wodą.
21 – 60 g a moje przynęty
Miałem obawy, czy spinning nie będzie za sztywny do przynęt, których najczęściej używam. Co prawda, deklarowany ciężar wyrzutu 21-60 gramów to trociowa klasyka, ja również zaczynałem od podobnego. Jednak ostatnio najczęściej łowię wędziskami o przedziale wyrzutowym 10 - 42 g, które doskonale obsługują moje ulubione woblery.
Chrzest na trociach z solanki
Po raz pierwszy zabrałem Steelheada na bałtyckie trocie. Pogoda na początku sezonu raczej nie rozpieszczała. Po kilku sztormowych dniach wykluczających łowienie warunki zrobiły się nieco lepsze. Już na pierwszej wyprawie doceniłem walory Dragona HM-X. Długi 3.20 m kij dynamicznie posyłał ciężkie wahadłówki na znaczne odległości. Praca przynęty była wyraźnie widoczna na szczytówce. Smukły blank sprawiał, że nawet dość silny boczny wiatr zbytnio nie przeszkadzał w prowadzeniu przynęty.
Najbardziej jednak zadowolony byłem z dwóch rzeczy. Po pierwsze, łowienie cienką plecionką jest bezawaryjne. Szerokie ramki przelotek uniemożliwiają przypadkowe splątanie linki, co mi się zdarzało w wędziskach uzbrojonych w jednostopkowe przelotki. Po drugie, hol ryby to czysta przyjemność. HM-X pod obciążeniem ma naprawdę głębokie ugięcie. Praca niemal na całej długości szybko męczy rybę, a nie wędkarza i daje pełną kontrolę podczas holu.
Zimowe trocie w rzece
Dragon HM-X Steelhead doskonale sprawdził się także podczas łowienia zimowych troci w rzece. Dobrze obsługuje standardowe wahadłówki i obrotówki, a nawet stosunkowo lekkie woblery – tutaj drzemały we mnie największe obawy, czy sobie poradzi. Poradził sobie.
Nie jest to wędka do mikroprzynęt, ale takimi przynętami troci w rzece raczej się nie łowi. Idealny na trudne warunki. Podczas mrozu i znacznego oblodzenia rzeki dzięki swojej długości w wielu miejscach udało mi się sprawnie poprowadzić przynętę. Przyda się także na wysokiej wodzie. No i ten hol... Cudowna sprawa. To trzeba jednak przeżyć samemu. Najlepiej z wściekłą srebrną letnią torpedą. J
Według mnie jest to najlepsze wędzisko Dragona, które na swoich łowiskach testowałem pod kątem łowienia troci. Nie znam się na technologii wytwarzania blanków, przelotek, uchwytów i innych niezbędnych detali. Jestem wędkarzem. To moja pasja i na tym się trochę znam. Wędkowanie ma być przyjemnością, a to niewątpliwie zapewni Wam używanie Dragona HM-X Steelhead. Ten kijek jest jak wino; im dłużej nim łowię, tym trudniej się będzie z nim rozstać.
Szczerze polecam na rzekę i morze.
Mariusz Sulima & Klan