Zdecydowana większość z nas chroni swoich bliskich, mienie, broni swoich przekonań. Chronimy swoje najbliższe otoczenie, ale dumni z tego, że nasza świadomość obywatelska rośnie, zaczynamy mieć wpływ na otoczenie nieco dalsze i nawet to całkiem dalekie. Mam przekonanie, że my, Wędkarze, jesteśmy pod tym względem wyjątkowi.
Wyjątkowi, ponieważ dodatkowo KAŻDY z nas ma swoje tajemne miejscówki, pewne bankówki, miejsca, które tak zwyczajnie i tylko w sobie wiadomy sposób kocha i o które jest w stanie stoczyć nawet najbardziej zacięty bój! Ja to rozumiem, pochwalam, podzielam… Mam też świadomość, że jest to zachowanie tak bardzo pierwotne, na ile tylko można sobie wyobrazić… Myślę, że pojawiło się „o lata świetlne wcześniej” niż pierwszy przejaw świadomości.
Wiem o tym od dawna. My tak mamy. Nigdy głębiej się nad tym nie zastanawiałem, do czasu, gdy kolega Waldek Ptak mnie zapytał cyt.: „czy nie zauważyłem…?”. Chodziło o pewne zachowanie pstrągów w naturalnym środowisku, które dla mnie miały wszelkie oznaki terytorializmu. No właśnie, terytorializm. Czym on tak naprawdę jest, czy zawsze jest taki sam i czy każdy osobnik okazuje go w ten sam sposób? W dzisiejszym artykule zajmę się terytorializmem pstrąga w aspekcie czysto wędkarskim. Postaram się objaśnić zjawisko terytorializmu i spróbuję przekonać Was, że przejaw terytorializmu może być bardzo pomocny w odniesieniu wędkarskiego sukcesu.
Terytorializm
Terytorializm – forma instynktownych zachowań u zwierząt polegająca na obronie obszaru uznanego za własny. Objawia się wzmożoną agresją wobec przedstawicieli własnego lub innych gatunków. Częściej obserwowany u samców, szczególnie w okresie godowym.
Tyle o terytorializmie podaje encyklopedia. Czytając tę definicję, możemy odczuwać pewien niedosyt. Mam wrażenie, że wyjaśnienie tego terminu jest niepełne i nie uwzględnia organizmów wodnych. Piszę tak dlatego, że nisza ekologiczna pstrąga jest naturalnie związana ze zmiennym środowiskiem wodnym i to właśnie na przykładzie pstrąga doskonale widać ułomność definicji. Samo zjawisko braku koegzystencji osobników w podobnym wieku, zbliżonej wielkości jest u ryb drapieżnych pewną prawidłowością. Jednak od każdej reguły jest wyjątek.
Wspomniany wcześniej Waldek zapytał mnie, co sądzę o prawidłowości związanej z pstrągowym światkiem. Wędkarze łowiący pstrągi zauważyli, że częstym jest fakt, iż z miejscówki, gdzie złowiono pstrąga niewielkich rozmiarów, nie sposób „wyjąć” pstrąga sporych rozmiarów. Według obserwacji, w takim przypadku, dużych pstrągów w takiej miejscówce nie ma…
Zauważyłem tę prawidłowość! Zauważam ją zawsze, gdy oko ichtiologa wyszukuje w łowisku anomalii.
Pstrągi są rybami bardzo drapieżnymi i bardzo terytorialnymi, ale… nie przez cały rok i nie w każdych warunkach. Duże pstrągi, poza okresem stricte tarłowym, są bardzo ruchliwe! Mają swoje ulubione miejsca w rzece, ale nie „trzymają się kurczowo” tylko jednego dołka czy kamienia! Wyjątkiem od ich „kursowania” są okresy znacznych przyborów wód w rzekach (głównie wczesna wiosna) i okresy nagłej zmiany w czystości wody (głównie poprzez działalność człowieka). Teren bytowania pstrąga, który może przejawiać terytorializm, zależy od wielkości cieku, w którym żyje! Niekiedy jest to kilka lub kilkanaście metrów, a niekiedy jest to obszar od jednego spiętrzenia nurtu (naturalnego lub poprzez zabudowę hydrotechniczną) do drugiego.
Duże pstrągi oraz te, które osiągnęły już dojrzałość rozrodczą, instynkt terytorializmu mają znacznie mocniejszy niż pstrągowa młodzież. Związane jest to głównie z rywalizacją o miejsca do rozrodu. Bardzo dobrych miejsc do budowy gniazd tarłowych jest przecież niewiele, a chętnych do rozrodu znacznie więcej! Eskalacja tego zjawiska przypada na czas inkubacji ikry w gniazdach. U osobników dorosłych wzrasta wtedy także agresja jako taka, sama w sobie. Po wylęgu narybku poziom agresji spada i zaczyna się proces naturalnej selekcji. Słaby narybek, który nie zdążył się ukryć, zostaje wyeliminowany. Następuje „żerowy amok”. Wtedy właśnie reguła o „wspólnym niewystępowaniu” przestaje obowiązywać! Płetwa w płetwę, duże i mniejsze pstrągi żerują na swych pobratymcach w najlepsze. Terytorializm niemal gaśnie. Jest to okres około dziesięciu dni. Następnie instynkty wracają do „normy”. Okres ten jest najlepszym czasem dla wędkarza. Wędkarskie eldorado trwa niedługo, ale jeżeli na takie trafimy, to nasze wędkarsko-pstrągowe ego zostanie w pełni zaspokojone! Ichtiolodzy zauważyli jeszcze jeden moment, kiedy terytorializm gaśnie niemal zupełnie, często przekształcając się we współpracę! Jest to sytuacja, gdy w łowisku wystąpi znaczny wzrost populacji głowacza i strzebli. Zaobserwowano wtedy żerowanie niemalże ławicowe. Pstrągi wspólnie polowały, atakowały ze wspólnych miejsc i - nawet najedzone - wspólnie przebywały w miejscach odpoczynku. Jeżeli my, wędkarze zauważymy taki fakt wzrostu populacji tych niewielkich rybek, w miarę naszej możliwości dobierzmy przynęty imitujące ten pstrągowy przysmak i bawmy się!!! Sukces niemal gwarantowany!
Terytorializm pstrągów jest także bardzo silnie związany z faktem „migracji”, która jest bardzo głęboko zakorzeniona w pstrągowym życiu. Ryby migrujące, chociaż odległości migracyjne nie są obecnie zbyt duże, w okresie przedtarłowym w naturalny sposób wpływają na terytoria innych osobników. Można wtedy zaobserwować, że zupełnie sobie nie przeszkadzają.
Areał osobniczy
W tym miejscu należy wspomnieć o areale osobniczym. Jest to termin związany z częstością występowania (liczebnością) przedstawicieli danego gatunku, o danej wielkości i wieku na konkretnym terenie. Zjawisko może dotyczyć także całych grup osobników. Każde stanowisko w naszej rzece ma maksymalną pojemność areału osobniczego. To trochę takie dywagacje: co by było, gdyby? Jednak nasz sukces zależy w największej mierze od analizy. Wprawne oko i wnioski z faktów zastanych, pozwolą nam zrozumieć co się dzieje w naszej wodzie z naszymi ukochanymi pstrągami. Jeżeli zauważymy w naszej wodzie, na konkretnym łowisku i miejscówce, sporego osobnika, który ze stoickim spokojem stoi za kamieniem lub żeruje w naturalny sposób, oznacza to, że z niemal 90% pewnością, w pobliżu nie ma konkurenta, dublecik raczej nie grozi… Pamiętajmy, że u ryb drapieżnych i silnie terytorialnych, samce tego samego gatunku są zagrożeniem dla pozycji samca dominującego w stadzie. Rywalizujące o pokarm, obce stado tego lub innego gatunku stanowi zagrożenie dla pozycji całego stada. Takie i podobne sytuacje wywołują reakcje obronne polegające na demonstrowaniu zachowań agresywnych wobec niepożądanych osobników, sygnalizowanie gotowości do ataku (demonstracja siły). Jeśli przeciwnik nie ustąpi, dochodzi do konfrontacji.
Każdy świadomy wędkarz w trosce o ichtiofaunę powinien być przede wszystkim obserwatorem. Nasze konkretne wnioski pozwolą naturze działać, a nam cieszyć się sukcesami wędkarskimi na miarę naszych marzeń. Terytorializm to zdecydowanie cenna wskazówka; daje nam wyznacznik, co robić w konkretnej sytuacji, aby złowić pstrąga swego życia! Musimy pamiętać, że pstrągi to nie maszyny. Piękny potokowiec to nie bezduszny robot, którego działania można zaplanować. To twór niemal doskonały, dzięki czemu mógł przetrwać w tak zmiennych środowiskach. Pstrąg bywa „kapryśny”, ale w tym szaleństwie są reguły. Agresja to obrona. Współpraca to pełny żołądek i dbałość o jakość następnych pokoleń. To, że zazwyczaj duże pstrągi nie koegzystują w tych samych miejscówkach z małymi, to sposób na to, aby różnorodność genetyczna pozwoliła na rozród potomstwa, które da sobie zwyczajnie radę.
Naszym zadaniem jest obserwować i zrozumieć. Warto! Jeżeli tylko zechcemy przełożyć wyniki obserwacji na wędkarski warsztat, to sukces się pojawi na pewno. Może nie od razu, może nie na każdej wodzie, ale nadejdzie. Moim sposobem jest dobór przynęt: do poziomu agresji u ryb, chwilowego poziomu aktywności oraz zależny od rodzaju pokarmu i cyklu rozwojowego pstrągów. Powielam różne wariacje tych zmiennych na różnych wodach i powiem szczerze, że po sukcesach neofity, teraz zaczynam osiągać sukcesy w sposób zamierzony i poprzez działania celowe. Pstrągowa szkoła to proces. Od survivalu do zielonej szkoły. Tylko nie możemy oblać tego egzaminu…
Piotr Kondratowicz
fot. D. Kruzicki, W. Ptak