Kilka słów o łowisku
Daniel pełnił rolę przewodnika i wybierał miejsca do łowienia, spośród kilku „swoich” ulubionych i sprawdzonych. Wydawać by się mogło, że OS (Odcinek Specjalny) jest równo zarybiony niczym pole starannie obsiane przez troskliwego rolnika. Niestety, rzeka ma swoje prawa, gospodarz PZW też swoje trzy grosze dorzuca, a i ryby wybierają kryjówki według własnego tajnego klucza. W efekcie, niejeden już wędkarz wrócił o kiju z tego łowiska. Jednak nie ulega wątpliwości, że w tej wodzie pływają długie potokowce. Daniel pokonał tutaj życiowego potokowca o długości 66 cm.
San oferuje piękne widoki, wartki nurt, urozmaicone skalno-kamieniste dno oraz przyzwoite zarybienia. Na całej długości OS dno bujnie porastają rośliny. Ich obecność wprawdzie ułatwia brodzenie (są antypoślizgowe), jednak jest to okupione utrudnieniami - komplikują wędkowanie, magazynują muł, dostarczają znakomitych kryjówek pstrągom. W rzece często zmienia się poziom wody za sprawą włączania lub wyłączania turbin na zrzucie wody w Zwierzyniu. Większy przepływ nie mąci wody, ale utrudnia obławianie głębszych miejsc, a niekiedy uniemożliwia. Wielu wędkarzy jest zdania, że ryby się ożywiają przy „drugiej turbinie”, czyli przy zwiększonym zrzucie wody. Woda jest chłodna, ma stabilną temperaturę za sprawą dwóch jezior: Solińskiego i Myczkowieckiego. Na czas brodzenia zalecam założenie ciepłej bielizny, nawet w upalnym dniu lipca. Planując wędkowanie w Bieszczadach należy pamiętać, że tutejsza pogoda i warunki hydrologiczne szybko się zmieniają. Należy być przygotowanym na gwałtowne ocieplenie lub ochłodzenie, a także na przerwanie wędkowania z powodu nadmiaru lub zabrudzenia wody przez dopływy. Bywa i tak, że duża presja na atrakcyjnym odcinku łowiska zmusza niektórych wędkarzy do opuszczenia go i oddalenia się na bezludną część Sanu.