Wasze historie i testy

Muchowy weekend w Bieszczadach - Szybkie zmiany

SPIS TREŚCI

Szybkie zmiany

Sobotnie popołudnie zrobiło się zimne i mgliste, niczym jesienią. Jak widać na zdjęciu, dobre stanowiska cieszą się dużą frekwencją muszkarzy w każdą pogodę.W sobotnie popołudnie San zmętniał za sprawą brudnych dopływów.Podczas spotkania, wysoka temperatura powietrza wywołała gwałtowne i ulewne burze. My znajdowaliśmy się na skraju tych burz. W sobotę pędziło w naszym kierunku aż 3 burze i na szczęście tuż nad głowami skręcały w inną część Bieszczadów. Jednak w górnej części Sanu padało i na zmętnienie wody nie trzeba było długo czekać. Burza nawiewała zimny wiatr, który wychładzał nasze ciała i utrudniał wędkowanie.
Skoki ciśnienia, prażące słońce i brak rójek nie wróżyło dobrze. Pojawił się też inny problem w postaci spływów pontonowych i kajakowych. To dodatkowy wakacyjny ruch na wodzie, co ewidentnie płoszy ryby i zniechęca je do brań.

Rozpoczęliśmy szukanie nowych stanowisk umożliwiających łowienie w czystej wodzie. Ryby często żerują na granicy czystej i brudnej wody. W takich sytuacjach należy się spieszyć.Tutaj wyraźnie widać granicę pomiędzy brudną i czystą wodą w Sanie. Daniel zajął stanowisko blisko tej granicy usiłując złowić rybę w czystej części rzeki.Wzdłuż rzeki można natrafić na ścieżynkę, wydeptaną przez muszkarzy i zwierzęta. Nie wszędzie jest tak wygodna.W wielu miejscach trzeba było wspinać się na strome i lesiste zbocze, co w butach na mokrym filcu łatwe nie jest. Transportowanie kilku wędek w ręku tylko cudem nie skończyło się uszkodzeniem sprzętu. Daniel przez jeden dzień wędkował w oddychającej koszulce Tecl-Wood. Bardzo sobie chwalił jej krój i znakomitą zdolność odprowadzenia wilgoci ze skóry. Pomimo wysiłku, np. podczas wspinania się po stoku, a następnie męczącego brodzenia, plecy Daniela pozostawały suche.Niekiedy odnajdywaliśmy ścieżynkę wydeptaną przez sarny i jelenie wychodzące paść się na łąkach.Wędrując po lesie można się natknąć na bardzo duże ślimaki (pomrów błękitny) pożerające grzyby.Nie trzeba wyjeżdżać do Amazonii, aby oglądać zaborcze rośliny. Ten bluszcz dosłownie przyssał się do drzewa za pomocą tysięcy, jeśli nie milionów, cienkich korzonków przybyszowych. Wędkarz szerzej interesujący się przyrodą w Bieszczadach znajdzie ciekawy poligon dla swoich zainteresowań.Nie trzeba wyjeżdżać do Amazonii, aby oglądać zaborcze rośliny. Ten bluszcz dosłownie przyssał się do drzewa za pomocą tysięcy, jeśli nie milionów, cienkich korzonków przybyszowych. Wędkarz szerzej interesujący się przyrodą w Bieszczadach znajdzie ciekawy poligon dla swoich zainteresowań.