Wasze historie i testy

Jesienny mętnooki z łodzi - Jak i na co - c.d.

SPIS TREŚCI

Ciekawym rozwiązaniem jest zagłębienie na przodzie gumy, w którym główka zostaje przyssana do przynęty i dzięki temu główka jigowa wygląda niczym naturalne przedłużenie uzbrojonej gumy. Dzięki gumie Phantom udało mi się złowić znaczną ilość sandaczy, gdy inni wędkarze po prostu się wietrzyli. Największym kilerem okazała się guma Phantom, która moim zdaniem nie powinna się wstrzelić w gust sandaczy w moim łowisku – jej popielaty kolor, czarny grzbiet i pomarańczowy brzuszek nie były tutaj przez nikogo używane. Guma jednak wykonała swoje zadanie i skusiła ryby do brań. Warto je wypróbować na innych łowiskach. Duża gama kolorystyczna oraz szeroki wybór rozmiarów ułatwia stosowanie Phantoma na najróżniejszych łowiskach i wielu wędkarzom (a przede wszystkimi rybom) może przypaść do gustu. Jedynym małym mankamentem może być szybko odkształcający się ogonek, gdy gumę przechowuje się stłoczoną w ciasnym pudełku. Gdy wasze przynęty przechowujecie stłoczone, to znak, że o sprzęt musicie zadbać i warto nabyć kilka pudełek więcej, aby gumy ułożyć luźniej. W momencie odkształcenia się ogonka wystarczy – jak podaje producent - zamoczyć ogonek w gorącej wodzie, wyjąć, rozciągnąć i już mamy przynętę jak nową. To tyle w ramach podsumowania moich przemyśleń na temat minionej jesieni, sandaczy i gum Phantom. Mamy już pierwsze dni stycznia 2014 roku, nadciąga nowy sezon. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać do czerwca, w międzyczasie zaopatrzyć się w dobry sprzęt i ponownie poddać testom naszego Phantom’ika.

 

Z wędkarskimi pozdrowieniami

Patryk Jaśkiewicz

Patryk Jaśkiewicz – młody wędkarz, którego ulubioną metodą jest spinning. Często łowi 4-kilogramowe sandacze, które są jego ulubionymi rybami. Mieszka na południu Polski, gdzie znajdują się sandaczowe zbiorniki zaporowe i rzeki, w których z pewnością nie brak ładnych sandaczy.