Wędkarz mobilny, najczęściej łowiący metodą spinningową, ma wiele wymagań sprzętowych. Nie mam na myśli tylko podstawowego zestawu, jakim są wędzisko, kołowrotek z linką, przynęty sztuczne. Specyfika łowienia w marszu wymusza na nas zaopatrzenie się w o wiele więcej akcesoriów, by w sposób komfortowy i przyjemny spędzić czas nad wodą, a zarazem skutecznie wędkować.
Wyprawy spinningowe, jakie znam z własnej praktyki, mogę podzielić na trzy podstawowe rodzaje. Pierwszy to krótki, trwający trzy lub cztery godziny wyjazd wymuszony ograniczeniami czasowymi. Drugim jest skupienie się na dokładnym obłowieniu jednego z dobrze mi znanych odcinków rzeki w celu złowienia ryb jednego z gatunków występujących na danym odcinku. Bardzo często wiąże się to z brodzeniem, które daje naprawdę dużo większe możliwości w porównaniu z łowieniem tylko i wyłącznie z brzegu. Trzecim, ostatnim typem wyprawy spinningowej jakie lubię, jest długi lub całodzienny marsz brzegiem rzeki. Wtedy pokonuję dystans najdłuższy z moich wędrówek z wędką. Pierwsze dwa rodzaje wypraw, czyli krótkie i skupione na małych dystansach, są stosunkowo łatwe do zabezpieczenia sprzętowego jak i ogólnie logistycznego, jakie zawsze jest potrzebne wędkarzowi. Długa wędrówka rozłożona zarówno w przebytej drodze jak i czasie sprawia znacznie więcej kłopotów. Odpowiednia jej organizacja wymaga zabrania z sobą znacznie większej ilości potrzebnych rzeczy oraz ich transport w sposób komfortowy, czyli niemęczący wędkarza jak i nieutrudniający łowienia. W przypadku wypraw krótkich do zabrania wyposażenia, którego poza przynętami jest naprawdę niewiele wystarcza mi niewielki chlebak czy torba spinningowa. Spinning całodzienny wymaga zabrania ze sobą znacznie więcej.
Poza przynętami muszę zabrać podstawowe minimum socjalne. Potrzebuję wody mineralnej, przydaje się też coś do zjedzenia w czasie przerwy, bo wiadomo, że nie sposób łowić nieustannie dziewięć czy dziesięć godzin pozostając bez przekąski. W zależności od pory roku jak i pogody należy zabezpieczyć się też w odpowiednie ubrania. Może to być kurtka czy też peleryna przeciwdeszczowa, czapka, rękawice. Biorę też z sobą aparat fotograficzny, telefon, drobne akcesoria wędkarskie typu odczepiacz do przynęt i wiele innych drobiazgów bardziej lub mniej potrzebnych, lecz działających pozytywnie na mój wewnętrzny spokój – wtedy czuję się przygotowany.
Jak i gdzie to wszystko spakować i w jaki sposób wygodny nosić, jakby nie było, na własnym grzbiecie? Moim rozwiązaniem tego problemu stał się plecak Team Dragon. Jest zbudowany z jednej dużej, obszernej komory głównej. Mieszczę w niej bez problemu wystarczającą ilość pudełek różnej wielkości z przynętami. Na zewnątrz znajdują się dwie kieszenie zapinane na zamek, noszę w nich aparat fotograficzny, dokumenty i inne niezbędne drobiazgi. W górnej kieszeni zapinanej zatrzaskiem mieszczę czapkę, rękawice czy pelerynę przeciwdeszczową. Na jednym boku plecaka mam kieszeń na wodę mineralną a na drugim znajduje się specjalna gumka skutecznie podtrzymująca kurtki czy grubszej bluzy polarowej.
Bardzo dobrym rozwiązaniem, które sprawdza mi się w praktyce, są: gąbka usztywniająca tylną część plecaka i wygodne szelki. Dzięki temu usztywnieniu zawartość plecaka jest stabilna, a plecak nosi się bardzo wygodnie i nie męczy mnie nie nawet w czasie długiego, forsownego marszu połączonego ze spinningowaniem. Skupiłem się na spinningu, ale te same zasady przenoszenia potrzebnych rzeczy, ekwipunku, dotyczą innych metod wędkowania wymagających mobilności jak i wędkarzy, którzy łowią stacjonarnie a chcą swój cały sprzęt wygodnie transportować. Plecak jest wyposażony w pas biodrowy, który można zdemontować w razie potrzeby. Zostawiłem go jednak, gdyż zapięty stabilizuje plecak znacznie poprawiając komfort jego używania, a nie lubię, gdy plecak w sposób niekontrolowany przesuwa się w czasie np. podbierania ryby. Wymiary plecaka to: długość/szerokość/wysokość 30/20/45 cm. Masa wynosi 1350 g. Plecak wykonano z dobrych materiałów i jest dobrze wykończony, dzięki temu nie sprawił mi żadnych problemów w czasie użytkowania.
Jestem bardzo zadowolony z używania plecaka Team Dragon. Jest bardzo dobrze zaprojektowany, dzięki czemu jego podstawowe cechy to wygoda i niesamowita stabilność na plecach zarówno samego plecaka, jak i jego zawartości. Mając go na plecach nie myślę o nim zarówno w marszu jak i w czasie łowienia czy nawet holu ryby. W mój gust, jak i potrzeby praktyczne trafiła też jego wielkość. Nie jest on zbyt mały a jednocześnie nie ma monstrualnych rozmiarów (to by tylko przeszkadzało).
W tym sezonie jeszcze wiele kilometrów brzegiem rzeki przejdę. Czekają na mnie bolenie, jesienne szczupaki i może klenie. Nie martwię się już o to, w czym będę nosić swoje wyposażenie, bo ten problem mam już rozwiązany.
Krzysztof Kloc