Niezwykle rzadko się zdarza, aby jeden wędkarz, nasz autor, wygrał na dwóch zawodach trociowych (nieomal z rzędu) wędziska Dragona, z przeznaczeniem do łowienia troci, a następnie z powodzeniem łowił tymi wędziskami wraz ze swoimi synami. Dokonał tego Mariusz Sulima, jako zwycięzca zawodów otrzymując wędziska Specialist Pro Shad i Viper Ranger 42. Mariusz i jego synowie to wspaniały przykład rodzinnego uprawiania wędkarstwa, wspólnego przeżywania przygód na łonie pięknej przyrody Pomorza.
/Dragon
Dziesięć minut i ryba
W pierwszą sobotę marca TPRIiG zorganizowało zawody dla swoich członków. Jakoś nie miałem ochoty jechać, ale starszy syn przekonał mnie, że nasza obecność na tej imprezie powinna być obowiązkowa. Bardziej zadowolony byłem z perspektywy spędzenia dwóch dni nad rzeką, a gdyby nie zawody poszedłbym do pracy.
Pobudka przed świtem
Nad Inę wyruszamy pół godziny przed świtem. Po drodze tradycyjnie ustalamy odcinek, na którym rozpoczniemy łowienie. W zasadzie decyzję podejmuje Grzesiek. Ma chłopak nosa, zawsze jego intuicja przynosi efekt w postaci ryby lub chociaż kontaktu. Rzeka wita nas wschodem słońca. Korzystając z nieobecności młodszego syna wyciągam z pokrowca Pro Shada, którego Łukasz właściwie już przejął na stałe. Montujemy sprzęt i ruszamy na ustaloną miejscówkę. Mamy do przejścia kilkaset metrów. Grzesiek odgraża się, że złowi rybę w czwartym rzucie. Ostatnia jego troć z tego odcinka wzięła właśnie w ten sposób.