Zawody i wydarzenia

Pstrąg Trzebośnicy 2014 - Sprzęt

SPIS TREŚCI

 

Sprzęt na klenie i okonie

Na potrzeby zawodów przygotowałem dwa zestawy. Kolejno: z myślą o pstrągach i kleniach składający się z kultowego kijka pstrągowo-kleniowego Dragona HM80 Silver Demon dł. 2.75 m, c.w. 2 - 14 g o akcji med.-fast, z kołowrotkiem NanoLite FD 1020i z nawiniętą żyłką Team Dragon Spinn 0,16 mm; a także o okoniach - z wklejanką Fishmaker dł. 2,60 m, c.w. 1 – 7 g o akcji Fast, w zestawie z młynkiem Ultima II FD 820, żyłką o średnicy 0,14 mm Nano Crystal. Przemieszczanie się z dwiema wędkami nie było łatwym zadaniem, ale takie były moje założenia taktyczne. W miejscach z szybszym, wartkim nurtem o większym przepływie, gdzie spodziewałem się kleni sięgałem do pudełka z woblerami Salmo Tiny i najmniejszymi 2,5 cm tonącymi Hornetami. Na woblery Salmo Tiny w wersji tonącej (oznaczenie katalogowe SI, GRH) przechytrzyłem kilkanaście kleni, w tym dwa wymiarowe 26,7 i 27,5 cm. Kluczem do sukcesu było zajmowanie stanowisk powyżej czatujących ryb i zachowanie kilkumetrowej odległości od brzegu. Używałem paproszków uzbrojonych w lekkie główki jigowe Dragon V-Point z serii X-Fine oraz Mustad z serii Micro 0,8 - 4 g, które posyłałem w łowisko bez pomocy troka bocznego. Dno Trzebośnicy jest czepliwe, obfituje w gałęzie i podwodną roślinność, co wiąże się z niemałymi stratami przynęt. Zastosowanie nawet delikatnych ołowianych pałeczek czy oliwek było bezcelowe. Pasiaki reagowały na powoli opadające paproszki (Jumper V-Lures JU10S-10-00, S-55-001, S-40-000) 2,5 cm oraz większe 5 cm (Hitman S-01-141 i P-BT) i atakowały je, gdy zbliżyły się do dna lub podczas ich prowadzenia niewielkimi, niespiesznymi skokami. Wynik nie był oszałamiający, oprócz kilku okonków, którym brakowało zaledwie kilku milimetrów do upragnionej „osiemnastki”, wyholowałem jednego 22,5‑centymetrowego rodzynka. Kilka brań nie wykorzystałem, kilka wymiarowych ryb spadło mi tuż przed obręczą pstrągowego podbieraka Dragona (nr kat. 92-19-042).

Ryby i jeleń

Na moim koncie były trzy punktowane ryby. Tym samym rosła cicha nadzieja na dobry wynik. Miałem świadomość, że inni zawodnicy łowili pojedyncze klenie i okonie. Przy stoliku sędziowskim usłyszałem, że niektórzy mieli kontakt z krótkimi szczupakami. Radek oprócz swoich pięciu minut, mogących być Jego niezwykłą przygodą z pstrągiem, który ostatecznie spadł i „dał płetwę” w rwący nurt, zaliczył także na polanie rzadkie spotkanie z  jeleniem. Ten jednak nie był zainteresowany pamiątkową sesją zdjęciową i szybko zniknął w pobliskim zagajniku. Oprócz odciśniętych dużych charakterystycznych kopyt w miękkiej, zmoczonej glebie, ślad po nim zaginął.