Leszcz bierze bardzo delikatnie,
od półtorakilówki wzwyż staje się nieufny, żyje w spokojnej wodzie, unika nurtu jak diabeł święconej wody, hałaśliwa duża sztuka płoszy ławicę, łatwo spada z haczyka... Jeśli chcecie cieszyć się łowieniem rzecznego leszcza, powyższe "prawdy" schowajcie do najgłębszej szuflady, a klucz od niej wyrzućcie. Mając odpowiedni sprzęt i będąc otwartym na nowe rozwiązania, szybko poznacie inne oblicze leszcza.
Feeder c.w. 120 g
Często wędkuję z użyciem sprzętu firmy Dragon, a swoją opinią o nim dzielę się z Wami, na tym portalu. O serii wędzisk Team Dragon Silver Edition mam bardzo dobre zdanie, więc z ufnością zabrałem nad rzekę kolejnego członka tej rodziny – feeder, c.w. 120 g, długość 420 cm. Co chciałem nim łowić? Oto jest pytanie... Nie wiedziałem jak pracuje, jak zachowa się w nurcie, ani jak poradzi sobie z małą lub silną rybą. Na wszelki wypadek zabrałem dwa inne wędziska, już sprawdzone nie tylko w tej rzece. To niezwyczajne łowisko, ma silny i głęboki nurt, klarowną wodę, żwirowate i zróżnicowane dno w szerokim korycie, dużo zaczepów, jak i połaci piachu i przemiałów. Duże wyzwanie dla ryb, dla wędkarza i jego sprzętu. Ale skoro ryby są, to gra jest warta świeczki. Ta rzeka nazywa się Dunajec, który nawet w dolnym biegu nie zwalnia – nurt jest równie mocny, jak pod Nowym Sączem. Takich, i bardzo podobnych, łowisk znajdziemy więcej: w Bugu, w Narwi, w Warcie, w Sanie na całej długości i jeszcze wiele innych. Nie wiedziałem, jak wędzisko pracuje pod ciężkim i lżejszym zestawem, czy mogę nim daleko zarzucić, jak zacina rybę z odległości 60 metrów, jak holuje krąpia i brzanę w głównym nurcie, czy posiada odpowiedni zestaw szczytówek [ich praktyczne ugięcie (twardość)], czy pomaga zaciąć rybę, czy tylko zahaczą ją za naskórek w paszczy. Jak widać, miałem wiele pytań bez odpowiedzi, a każda z nich przecież decyduje o sprawności kijaszka na łowisku. Znam rybostan tej rzeki, więc szykowała mi się frajda nie lada.