Łowisko
Usadowiłem się u podstawy stromego brzegu, mówiąc obrazowo – przycupnąłem na skraju niemal pionowego brzegu i głębszej wody. Miejsca niewiele, trudno zamachnąć się wędką, łatwo wpaść do wody. Mam jednak sposób na funkcjonalne dwuwędkowe stanowisko w tym trudnym terenie. Używam tripod [niczym stojak-statyw] przygotowany do łowienia z plaży, czyli ma długie regulowane nóżki, wysoko i pionowo dźwiga wędziska. W tym miejscu to cudowna zaleta, bo pozwala mi rozłożyć dwie wędki i obie mieć pod ręką. Pomocne są również pojedyncze podpórki, z gwintowaną końcówką, ale na kamienistej opasce nie na wiele się zdają, i muszą być bardzo długie. Zanętę przygotowałem w innym miejscu i przyniosłem już gotową do użycia. W takim miejscu podbierak jest nieodzowny, bo ułatwia - a nierzadko umożliwia - podebranie ryby. Tuż przy brzegu zaczyna się przyopaskowa rynna, głęboka na dwa metry, z wartkim nurtem. Po kilku metrach w kierunku środka rzeki nurt nieco słabnie, tu zaczyna się granica bardzo szybkiej i nieco wolniejszej wody, głębokość maleje, łagodnie przechodząc do 60 cm przy odległym brzegu. Ryby sygnalizowały swoją obecność w pasie spokojniejszej części nurtu rzeki, na głębokości 160-140 cm. Dno tego stanowiska wysłane jest żwirem, są dołki i częściowo zasypane drewno w postaci konarów, patyków i gałęzi. Z dna wystają również pojedyncze głazy. Dno różnorodne, więc nie dziwi obecność ryb. Mimo tego, w opinii przeciętnego wędkarza to woda iście brzanowa. I owszem, brzany tutaj bawią, ale oprócz nich są leszcze, płocie, krąpie, certy, jazie, klenie... Ujmę to inaczej – żyją tutaj wszystkie ryby tej rzeki. Od mojego brzegowego stanowiska musiałem zarzucić na odległość 50-60 metrów, po czym zestaw turlał się i w końcu opierał o jakąś podwodą rzecz, np. głaz, patyk itp.