Jestem urzeczony walorami mojej rzeki, jej krajobrazami i rybami, które mogę w niej łowić. Spośród wielu szczególną estymą darzę klenie.
Zestaw wędzisko-kołowrotek do łowienia w rzece o szybkim nurcie musi być solidny. Rzeka szybka o zróżnicowanym dnie z licznymi zaczepami, a są to kamienie na opaskach i szczątki zwalonych drzew na odcinkach, gdzie brzeg obsuwa się w czasie przyboru, jest bardzo wymagająca. Te trudności znajdują odbicie w używam sprzęcie do łowienia tutaj. Najlepszym wędziskiem na warunki panujące w średniej rzece jest feeder o długości 3,9 m c.w. 100 - 120 g. Dobre, szybkie a zarazem czułe feedery to Dragon Express Feeder 3,9 m c.w. 100 g oraz mocniejszy Dragon Thytan Feeder 3,9 m c.w. 120 g. Wędzisko wędzisku jednak nierówne, pamiętając o tym, należy wybrać kij czuły i szybki. To nie może być kluska, która po zarzuceniu i ustawieniu na podpórce poddaje się nurtowi. Nie może być to kij krótki, ponieważ właściwa długość pozwoli nam, po ustawieniu go na podpórce, unieść szczytówkę wysoko i dzięki czemu znaczna część żyłki pomiędzy szczytówką a ciężarkiem znajdzie się ponad lustrem wody. Dzięki temu zabiegowi znacząco zmniejszymy napór wody na zestaw w części podwodnej, zestaw jest stabilniejszy i prawdopodobnie utrzyma się w miejscy zarzucenia.
Kołowrotek, który pomaga w częstym zwijaniu obciążonej żyłki (pamiętajmy, że zestaw stawia duży opór wodzie płynącej) musi być solidny i mocny. W związku z tym nie może być to maleństwo o masie 300 g sprawdzające się w spławiku lub spinningu. Nie podaję wielkości, jakimi operują producenci, ponieważ różnią się one. Używam kołowrotków z wolnym biegiem firmy Dragon, są to Manta Baitfeeder FR740i oraz 750i. Dobrym wyborem jest też kołowrotek Okuma Tactic Baitfeeder 45 lub 55 przy operowaniu ciężkimi feederami i zestawami.
Kolejnym, bardzo ważnym elementem zestawu jest żyłka. Żeby ograniczyć do minimum oddziaływanie nurtu na odcinek zanurzonej żyłki pomiędzy wędziskiem a ciężarkiem, należy sięgnąć po cieńszą żyłką. Moja ulubiona średnica leży w przedziale 0,20-0,25 mm, a właściwą dobieram do warunków w jakich łowię. W dzień, na znanej mi miejscówce pozbawionej zaczepów może być 0,20 mm, na nocne łowienie, gdy nastawiam się na większe ryby, wybieram szpulę z żyłką 0,22 mm. Średnica 0,25 mm jest przeznaczona na trudne miejscówki, obfitujące w zaczepy.
Ciężarki do feederów robię najczęściej sam. Kupuję mocne krętliki, które nie będą mi pękać w czasie zarzutów i odlewam ciężarki z krętlikiem. Najczęściej używam ciężarki o masie 30 - 60 g. Teoretycznie rzecz biorąc, ciężarki o małej masie do feederów o c.w. 100 - 120 g mogą nie pasować, więc dlaczego ich używam? A dlatego, że ciężarek o masie 60 g w praktyce (czyli pod wodą) równa się skuteczności działania koszyczka z zanętą o masie około 120 g – chodzi o różnicę gabarytów tych dwóch ciężarków. Nurt nie napiera na ciężarek o małej powierzchni tak mocno, jak na większy koszyk wypełniony zanętą. Z drobnych rzeczy, do montażu niektórych zestawów używam jeszcze rurek antysplątaniowych, a w niektórych zestawach - koszyków zanętowych. Przypony wykonuję w domu z plecionki. Mój przypon, to hak + plecionka długości 50-120 cm + krętlik. W czasie montażu ten służy za łącznik pomiędzy przyponem a żyłką główną. Przypony nawijam na zwijadełko do przyponów. Wczesną wiosną oraz w okresie delikatniejszych chimerycznych brań, na przypony używam również żyłki.
Łowienie - zasady podstawowe
Rysunek na zdjęciu nr 7 przedstawia podstawową zasadę umieszczania zestawu w łowisku. Dla wielu czytających będzie to na pewno oczywiste, jednak spotkałem się nad wodą z łamaniem tej podstawowej zasady, a mianowicie wędkarze zarzucali zestaw w poprzek, czyli pod kątem prostym do brzegu lub nawet pod prąd. Oczywiście łowienie feederem zarzucając pod prąd jest możliwe, ale używa się do tego specjalistycznych zestawów typu pater noster, jaki umieściłem na rysunku nr 6. Zestawy na zdjęciach 1-5 zawsze zarzucamy w dół rzeki, czyli z nurtem, pod kątem nie większym jak czterdzieści pięć stopni w stosunku do brzegu. Kąt ten można zwiększyć, jeśli na danym odcinku nurt jest wolny i pozwala na takie zachowanie. Rysunek nr 7 przedstawia rzekę, na której jest zaznaczony kierunek nurtu i stanowisko wędkarza. Trójkąt to pole, w które powinniśmy zarzucać zestaw. Dokładne miejsce na tym polu wybieramy sami, w zależności od warunków panujących w łowisku. Ideałem jest znalezienie takiej miejscówki, gdzie po zarzuceniu żyłka główna biegnie po linii jak najbardziej równoległej do nurtu, wtedy będzie on w sposób znikomy na nią oddziaływał swoją siłą i pozwoli na stabilne trwanie zestawu na dnie nawet przy użyciu ciężarka o małej masie. Często, szczególnie na opaskach, warto posłać zestaw równolegle do brzegu i w bardzo bliskiej do niego odległości, tam wśród kamieni pod zwisającymi gałęziami krzaków i drzew stoją klenie.
Nęcenie i przynęty
Do połowu klenia stosuję sprawdzone od lat przynęty naturalne takie jak pszenica, kukurydza, groch, martwa rybka, rosówka, wątroba drobiowa i jeszcze kilka innych przynęt jadalnych. Należy wiedzieć, że kleń ma najbardziej zróżnicowany jadłospis ze wszystkich naszych ryb. Żeruje na wszystkim, co jest możliwe do zjedzenia, trzeba jednak umieć wytypować przynęty okresowo najskuteczniejsze. Do nęcenia wybranej miejscówki stosuję tylko i wyłącznie przynętę, na którą mam zamiar łowić. Jeśli przykładowo w piątek o godzinie czwartej rano mam zamiar zasiąść na wybranej miejscówce i łowić klenie na pszenicę, to przez dwa wcześniejsze dni (środa i czwartek) o tej właśnie nieludzkiej dla niektórych :-) porze nęcę pszenicą. Ziarna wrzucam luzem ręką lub lepię kule z gliny, w których je umieszczam i tak obciążone posyłam do wody. W zestawie z koszykiem zanętowym stosuję zanętę Dragon Maxima Jaź/Kleń Red lub Yellow. Stosowanie ciężarka zamiast koszyka ma znaczący wpływ na zachowanie zestawu w nurcie. Ciężarek ma dużą masę skupioną w małych gabarytach, dzięki czemu nie jest tak bardzo podatny na działanie nurtu. Koszyk ma dużą powierzchnię i nurt w wielu miejscach będzie go przemieszczał po powierzchni dna bez względu na to, czy jest napełniony zanętą, czy też już pusty.
Bardzo rzadko, a nawet sporadycznie używam białych i czerwonych robaków. Dlatego że w czasie oczekiwania na branie większej ryby jestem dręczony braniami wszelkiego typu drobnicy: kiełbi, piekielnic, uklei oraz niewymiarowymi rybami łownymi. Nie dają spokoju tym przynętom. Dlatego świadomie z nich rezygnuję i stosuję selektywne przynęty, które dają o wiele większą szansę na spotkanie z dużymi rybami. Łowiąc na przynęty naturalnie występujące w łowisku można zrezygnować z nęcenia. Stosując takie przynęty łowi się „głową”. Dzięki czemu wędkarz poznaje zwyczaje ryb, środowisko wodne i zależności, jakie w nim zachodzą. Aby być skutecznym trzeba wytypować stanowisko ryby lub jej potencjalne żerowiska i podać przynętę. Ryby znają takie przynęty i biorą na nie bez zahamowań. Po kilku zasiadkach będziemy wiedzieć, w których miejscach na danym odcinku kleń ma swoje ostoje i gdzie wypływa z nich na żer. Poznawanie kolejnych odcinków nauczy nas czytać rzekę i po kilku latach nawet na miejscu, w którym łowimy pierwszy raz będziemy umieli zauważyć wskazówki, jakie daje woda - one doprowadzą nas do ryb.
Branie
Branie klenia może być skrajnie różne w zależności od tego, jak intensywnie żeruje i czy żeruje na znanej sobie wcześniej przynęcie. Nieznaną, spotkaną w swoim otoczeniu pierwszy raz przynętę pobiera delikatnie, a branie to na szczytówce sygnalizacyjnej widzimy jako delikatne przygięcia o amplitudzie zaledwie kilku, kilkunastu centymetrów. Natomiast na miejscówce, którą nęcimy przynętą, dobrze znana rybom, brania są niesamowicie pewne i gwałtowne. Kilogramowy kleń potrafi w ułamku sekundy zgiąć kij w łuk. Natychmiast po tym, musimy chwycić wędzisko w rękę i rozpocząć hol. Mamy na to naprawdę mało czasu, bo ta ryba po wyczuciu oporu wędziska odruchowo i natychmiast pozbędzie się przynęty z haczykiem.
Kleń to piękna sportowa ryba, bez której rzeka byłaby o wiele uboższa i wiele by straciła na uroku. Żeruje cały rok i całą dobę. Warto poświęcić trochę czasu by się z nią zmierzyć, poznać jej zwyczaje i siedząc przy wędkach obserwować w ciszy jej życie (w płytkim łowisku). Tej obserwacji i wiedzy, jaką ona nam da nic nie jest w stanie zastąpić. Rześki, letni świt i parująca nagrzana w ciągu poprzedniego dnia woda, budząca się do życia przyroda… W tej scenerii spławiający się kleń - tego widoku się nie zapomina.
Używam sześciu podstawowych zestawów końcowych, które krótko opiszę i przedstawię na zdjęciach.
Nie podaję długości przyponów i innych danych technicznych. Wędkarstwo to nie matematyka i trzeba się dostosować do aktualnie panujących warunków. Warunki te dyktuje nam miejscówka i ryby.