Testy mnie przekonały +20%
Kiedy dostałem go do przetestowania, pierwszą moją myślą była obawa, że będzie spadał ze szpuli kołowrotka, bo przecież jest sztywny. W praktyce okazało się inaczej. Na szpuli dobrze siedzi, a przy tym łatwo się wysnuwa i tym samym nie skraca rzutu podczas mocnych, dalekich rzutów. Dzięki temu materiałowi osiągam dalsze rzuty aż o 20%. Dodatkowo daje mi to tę korzyść, że przy bardzo dalekich rzutach, czy też wywózce na większe odległości, natychmiast sygnalizuje branie – zachowuje się tak jak plecionka, a w odróżnieniu od niej dużo szybciej tonie. Łowiąc nawet w bardzo czystych zbiornikach, gdzie widoczność sięga nawet 3 metrów, mam pewność, że mojej linki nie widać pod wodą, bo dzięki swoim właściwościom niemal zlewa się z otoczeniem, zanika.
Droższe czyli tańsze
Fluorocarbon jest dwa razy droższy od żyłki, ale wydając te pieniądze w zamian coś zyskuję: do trzech sezonów używam go i łowię nim, nie obawiając się problemów z linką. Nie traci swoich właściwości, używany w najtrudniejszych łowiskach.
Lubię łowić na wędki paraboliczne, wyciągać z nich maksymalną moc ugięcia podczas walki z okazem, często w trudnym łowisku. Fluorocarbon pozwala mi cieszyć się takim holem i czerpać satysfakcję ze swojego stylu łowienia karpi.
Marek Wiśniewski
tester firmy Dragon Mega Baits