... czyli rzeczy niekonieczne, acz ułatwiające łowienie.
Na początku mojej przygody z wędkarstwem nie potrzebowałem wiele. Miałem wędkę bambusową, do tego spławik, kilka haczyków i taśmę ołowianą. Cały sprzęt mieścił się w małej torbie, w której zostawało jeszcze wiele miejsca.
To wszystko mi wystarczało; łowiłem ryby. Teraz czasy się zmieniły i nie wyobrażam sobie, aby nie zapakować do kieszeni kilku dodatkowych rzeczy. Takich, które powodują, że nad wodą czuję się lepiej przygotowanym. Poniższa lista nie jest kompletna; są to rzeczy, które jako pierwsze przyszły mi na myśl podczas pisania tego artykułu.
Okulary polaryzacyjne
Ciekawi mnie i lubię wiedzieć, co się dzieje pod wodą i decydować którędy poprowadzić przynętę. Widzieć zaczepy, wyjścia ryb, sam moment brania. Uwielbiam obserwować rybę płynącą za przynętą i moment pochwycenia przynęty przez nią. To ekscytujące. Nie zawsze to widać, ale bez okularów byłoby to prawie niemożliwe. Owszem, nie zawsze są twarzowe (wyglądamy jak jakieś dziwne owady) i nie zawsze są ostatnim krzykiem mody (chociaż widać tu duży postęp). Na pocieszenie dodam, że chronią nasze oczy. Zwłaszcza przed lecącą w naszym kierunku przynętą (jak choćby wyrwaną z zaczepu, z pyska ryby).