Łowiska stawowe to specyficzne akweny, które w ostatnim czasie coraz bardziej zyskują uznanie wędkarzy. Ja również zaliczam się do grona osób odwiedzających stawy komercyjne w poszukiwaniu okazów, a nawet w celu złowienia ryby życia.
Charakteryzują się one łatwym dostępem od strony brzegu prawie do każdego przygotowanego stanowiska, więc każdy wędkarz może znaleźć coś dla siebie. Dla mnie jest to ważne ułatwienie, ponieważ przetransportowanie ciężkiego wyposażenia jest męczące i niekiedy dość trudne. Drugim atutem takich łowisk jest fakt, iż nigdy do końca nie wiadomo, z jaką rybą przyjdzie nam się zmierzyć. Rybostan jest czasami bardzo zróżnicowany w gatunki oraz w osobniki, biorąc pod uwagę ich wielkość. Niekiedy z pozoru uklejowe branie może okazać się zacięciem ogromnej ryby. Każdy odwiedzający takie łowisko może nastawić się na metodę gruntową albo spławikową. Widoczny na zdjęciach akwen był mi nieznany aż do chwili rozłożenia wędki, jestem tutaj po raz pierwszy. Po rozmowie z wędkującym właścicielem stawu, zdecydowałam się na przygotowanie bata o długości 7 m oraz zestawu skróconego na tyczkę 11,5 m. Nastawiłam się głównie na połów karpia oraz karasia. Dodatkowo mam szansę trafić lina, który jest dość często łowiony przed innych wędkarzy.