Testerzy relacjonują

Mam swój sposób - Ja go widzę...

SPIS TREŚCI


Najbardziej lubię wysoki brzeg, zarośnięty. Gdy zbliżam się do wody zwalniam kroku, uważnie lustruję wodę i lokalizuję potencjalne dobre stanowiska klenia: rynnę, wypłukany dół przed zawadą, przesmyk, uskok dna, granicę ściany roślin, czyli szukam miejsc, w których lubi „dyżurować” moja ulubiona ryba. W obserwacji nieocenioną przysługę dają mi okulary polaryzacyjne. Gdy wypatrzę rybę szacuję możliwości rzutu, czyli podania przynęty i jej prezentacji. Muszę zrobić to w taki sposób, by ryby nie spłoszyć, a wręcz przeciwnie, przynęta musi sprowokować rybę do brania, do ataku. Bardzo ważnym czynnikiem w złowieniu ryby jest zarzucenie i prowadzenie przynęty, zdecydowanie unikam wrzucenia przynęty rybie na głowę. To najgorszy z możliwych sposobów. O wiele lepszym jest przerzucenie ryby i tu zaczyna się trudny wybór: w którą stronę przerzucić rybę? Możliwości jest kilka, a to znowuż zależy od użytej przynęty. Jeżeli używam standardowy wobler, mogę prowadzić go z nurtem lub w górę rzeki oraz w poprzek pod każdym kątem, trudności pojawiają się podczas używania smużaka; ten najwięcej ryb daje prowadzony z nurtem, ale to nie jest regułą bez odstępstw. Najczęściej staram się sprowadzać smużaka, czyli prezentować go z nurtem, ale ryby widoczne na zdjęciach złowiłem akurat prezentując wobler pod prąd. I tu mogę się pokusić o radę wynikającą z mojej praktyki: nie warto sztywno trzymać się reguł, trzeba próbować najróżniejszych sposobów prezentowania przynęty. Dla mnie skradanie się i wypatrywanie ryb jest wyborną zabawą, daje mi to radość bycia nad wodą i oglądania ryb w swoim naturalnym środowisku. Złowienie ryby jest tylko kluczową sceną spektaklu.
Po zacięciu bardzo silnego klenia z nurtu dopiero zaczyna się dziać na wędce. Moje klenie najczęściej łowię wśród roślin, jeśli takiej żwawej sztuki nie zatrzymam, to błyskawicznie ucieknie w gąszcz i tyle jej widziałem. Od lat łowię spinningiem Dragona klasy HM, więc i dynamiczny hol walecznego klenia jest dla mnie wspaniałą walką, mogę powiedzieć pojedynkiem, w którym ryba na dużą szansę uciec z wędki ale i ja dysponuję wspaniałym orężem. Blank HM jest skonstruowany do łowienia walecznych ryb, pełnych siły i dynamiki, więc najczęściej to w dobrym stylu ja wygrywam z rybą. Staram się w taki sposób holować rybę, aby zminimalizować zerwanie przynęty z rybą – odpływający kleń z moim haczykiem w paszczy to smutny widok. Gdy ryba zaplącze się w zawadach (patyki, rośliny, a niekiedy nawet zerwane żyłki innych wędkarzy) bez wahania wchodzę do rzeki i o ile to możliwe wyciągam rybę i uwalniam. Kusi mnie opisać kilka najmilej wspominanych pojedynków z dużymi kleniami, ale ostatecznie rezygnuję z tego; radujcie się swoimi przeżyciami i sukcesami, bądźcie szczęśliwi swoimi sukcesami nad wodą.