Poprzedniego dnia zostawiłem termos u Waldka w samochodzie, więc z domu wyszedłem bez kawki na zapas; tym razem obejdzie się bez napojów rozgrzewających. Nad wodą jesteśmy około 8:00 i wygląda na to, że pogodowo będzie powtórka dnia wcześniejszego: śnieżek zaczyna prószyć, a trawa aż skrzypi pod butami. Nasz cel to rzeka Bóbr i okolice zapory wodnej. Na początek świetna guma 7,5 cm o nazwie Fatty, jedna z moich ulubionych przynęt. Obstukuję dno ulubionego łowiska sprowadzając przynętę wzdłuż linii brzegowej, szczytówka aż wariowała od pracy ogonka mojego „gumisia”. Tak spodobało mi się obserwowanie pracy wabika, że wymieniłem Fatty na Bandita (ten to dopiero zamiata), pracę tej gumy czułem w całym ramieniu. Minęły prawie dwie godziny i nieomal wraz rzucamy komendę: Zmiana miejsca łowienia, wracamy nad Odrę. Pierwsze stanowisko postanowiłem obławiać woblerami i poszukać "zimnych" kleni.
Naszym celem była opaska z rynną głęboką około 2,5-3 m. Zakładam Salmiaka i wykonuję dalekie rzuty celując w środek rzeki. Wędzisko rewelacyjnie ukazuje pracę woblera schodzącego po łuku, czuję duży komfort łowienia mimo mroźnej pogody. Znajduje w opasce niedużą wnękę, zastoisko. Wypuszczam wobler na jej wysokość, zamykam kabłąk i zaczynam powolne zwijanie. Bach! Potężny strzał, szybkie zacięcie i czuję rybę pulsującą na drugim końcu wędki. Po kilku sekundach walki jestem przekonany, że mam szczupaka, jego charakterystyczne ruchy trudno pomylić z inną rybą - specyficzne pociągnięcia całym ciałem od razu zdradzają mojego przeciwnika. Wkrótce podbieram rybę, czuję się wyśmienicie :) Tej wielkości szczupak, w tak urokliwej scenerii daje naprawdę wiele radości. Zwróciłem rybce wolność i za niedługo skończyliśmy wędkowanie.
Moim zdaniem, spinning Dragon Specialist PRO CHUB jest wyśmienitym wędziskiem pod klenie ze względu na perfekcyjne przekazywanie drgań i ruchów naszych sztucznych "smakołyków", dzięki czemu możemy swobodnie operować wędziskiem niezależnie od wody, w której łowimy. Zauroczyło mnie to, że Specialist pozwolił mi sprawnie miotać niemałym wachlarzem przynęt, bez żadnych ograniczeń. Mówi się, że nie ma wędki uniwersalnej i jest to prawdą, lecz ten kijek umożliwił mi obłowienie wielu miejsc, bez konieczności noszenia ze sobą drugiego wędziska.
Adrian Polakowski
fot. Waldemar Ptak