Testerzy relacjonują

Rozgięła kotwice i sięgnąłem po Frisky - Kto zawinił?

SPIS TREŚCI

 

Rozgięte kotwice – kto zawinił?

Nie będę tu opisywał holu, bo coś innego jest tu o wiele ważniejsze. Po ok. 2 minutach trzymania młynkującej ryby w nurcie nagle poczułem luz. Zwinąłem linkę i okazało się, że kotwice są porozginane. Analizując sytuację stwierdzam, że po prostu kij zbyt mało amortyzował szarpnięcia ryby. W pewnych momentach najzwyczajniej w świecie wędzisko prawie całe ulegało rybie, kładło się przy mocniejszych szarpnięciach wzdłuż linki i brakowało mu zapasu mocy. Bez amortyzacji ciężko jest nie rozgiąć kotwic na rybie.
W pierwszym odruchu chciałem opuścić to miejsce jako przegrany, ale znajomy miał trochę więcej zimnej krwi (mimo to, że widział całą akcję) i kazał mi dalej obławiać miejscówkę. Zmieniłem woblera i w pierwszym rzucie poczułem znowu uderzenie. Zaciąłem i szybko zobaczyłem, że ryba jest podobnej wielkości co ta holowana przed chwilą. Jednak nie miała tyle siły. Wkrótce okazało się, z jakiego powodu tych sił brakowało - to była ta sama ryba. Niezwykły traf! Tym razem hol był krótki i bez niespodzianek.

Guide Select Mutant Cast  (25-04-199)

Frisky i 80 cm

Następnego dnia poszedłem po rozum do głowy. Wiedziałem, że muszę zmienić kij, bo nie dam rady holować ryb (będą mi spadać - o ile coś weźmie). Dobrze, że w arsenale był Frisky Cast z serii Guide Select; multiplikator ten sam, co dzień wcześniej (męczyłem Heliosa) i jazda nad wodę. Rzutowo musiałem się troszeczkę przestawić. Kij mocniejszy, więc i rzuty musiały być trochę inne. Zwłaszcza, że wiaterek podwiewał od drugiego brzegu. Kilka rzutów i już dobrze wczuwałem się w nowy zestaw.
Chciałem obłowić miejsca, w których dzień wcześniej zaliczyłem kontakty z rybami (ta złowiona i jeszcze jedna, która spadła i nie chciała powtórzyć). Niestety na tych miejscach dostrzegłem innych wędkarzy. Co zrobić - poszedłem dalej.
Docieram do kolejnego obiecującego stanowisko, jest ciekawe dla ryb i już dzień wcześniej je wypatrzyłem; wtedy głośno powiedziałem koledze, że mi się podoba. Na agrafkę zapinam woblera, którego bardzo długo trzymałem w domu na szafce i tuż przed wyjazdem jakoś tak mnie naszło, że powinienem go jednak zabrać na ryby (Executor 7 SDR z niebieskim grzbietem). Podaję przynętę podobnie jak zrobiłem to dzień wcześniej, z tym jednak, że w poprzek rzeki leży drzewo, więc rzucam pod drugi brzeg i wachlarzem wpuszczam pod drzewo. Gdzieś pośrodku drogi czuję przytrzymanie, błyskawicznie zacinam i zaczyna się...
Ryba większa niż dzień wcześniej, od razu to wyczułem na wędce. Ma sporo siły i kręci młynki jak szalona, choć trafniej byłoby powiedzieć kręcić młyny ;) Tym razem wędzisko amortyzuje dużo lepiej te bujnięcia. W tym przypadku, pomimo ryby jak się później okazało 10 cm większej (prawie 80 cm) nie było problemu z rozgiętymi kotwicami – uzbrojenie woblera nieodkształcone. Od razu, jeszcze z rybą w rękach, nasunął mi się wniosek: zbyt delikatny kij może się okazać zupełnie nieadekwatny do sytuacji.

Wędzisko Guide Select Frisky okazał się strzałem w dziesiątkę. Wybierając się na trocie w 2016 r. będę starał się go mieć w swoim arsenale. Dobrze się nim łowi, dobrze trzyma rybę. A jak się przybrudzi w cięższych warunkach (błoto, brud z mokrej kory gałęzi drzew liściastych, ziemia z kretowiska przeniesiona na dłoniach, śluz rybi itd. i wszystkie te rzeczy przymarznięte na mrozie) to wystarczy go opłukać lub oskrobać i gotowe. Użyteczność przede wszystkim.

Do zobaczenia gdzieś nad trociowymi wodami w przyszłym roku.

Sławek Kurzyński
fot. Waldemar Ptak