Artykuł dotyczy okresu łowienia od listopada do końca ciepłego lutego.
Zima to bardzo niewdzięczny okres dla wędkarza. Pół biedy, kiedy mamy pod ręką rzekę trociową lub pstrągowy ciurek, ale niestety tego komfortu mogą dostąpić tylko nieliczni.
Większość z nas, spinningistów wykorzystuje ten okres na podsumowanie minionego sezonu, refleksje oraz konserwację i przygotowywanie sprzętu na kolejny. Ale czy fakt, że w okolicy nie mamy żadnego łowiska, pełnego pięknych i walecznych ryb łososiowatych musi oznaczać, że możemy jedynie z nostalgią patrzeć na nasz sprzęt leżący w kącie i z utęsknieniem oczekiwać wiosny?
Nie jestem miłośnikiem wędkarstwa podlodowego, a jeśli chodzi o trocie i łososie, to do najbliższego łowiska mam ponad 500 km. Mając to na uwadze musiałem znaleźć sobie jakąś alternatywę, pozwalającą mi przetrwać zimową chandrę towarzyszącą oczekiwaniu na marcowe jazie i klenie, a także majowe bolenie i szczupaki. Mój wybór padł na ultralekki spinning i okonie, a podyktowany był faktem, iż szybko przekonałem się, że właśnie późną jesienią i zimą mamy dużą szansę na spotkanie z garbusami (większymi okoniami), a samo ich łowienie wymaga od nas odpowiedniego przygotowania zarówno w kwestii sprzętu, stanowiska oraz samej prezentacji przynęty. Musimy jednak pamiętać, że nie jest to proste łowienie, ale z drugiej strony niezwykle satysfakcjonujące.
Przygotowałem mały poradnik, który mam nadzieję pozwoli Wam cieszyć się z zimowego, lekkiego spinningu oraz pozwoli spojrzeć na łowienie okoni w nieco inny sposób. W jego pierwszej części skupię się na znalezieniu odpowiedniego łowiska, zarówno w zbiornikach jak i rzekach, oraz na co zwrócić szczególną uwagę podczas śledzenia prognoz pogody. Okoń, jak zapewne wielu z Was się niejednokrotnie przekonało, to gatunek wędkarsko niezwykle kapryśny, dlatego też pomimo jego zadowalającej liczebności w naszych łowiskach, często przechytrzenie chociażby kilku sztuk stanowi nie lada wyzwanie, zwłaszcza w zimnych porach roku. Należy jednak pamiętać, że chociaż nieprzewidywalne, okonie zachowują się w bardzo schematyczny sposób i to właśnie odnalezienie tego swoistego „klucza” jest najistotniejsze. Gotowych przepisów na to nie ma, gdyż każdy zbiornik czy rzeka rządzą się innymi prawami, ale może okazać się, że wiedza zdobyta na jednym łowisku znacząco ułatwi nam rozpracowywanie kolejnych.
Aby łatwiej odnaleźć okonie, musimy dobrze znać miejsce wędkowania, a częste przebywanie nad wodą w ciągu całego roku może okazać się nieocenione, ponieważ kiedy w końcu uda się nam odgadnąć roczny schemat wędrówek pasiastego drapieżnika, możemy być prawie pewni, że za rok o tej samej porze i w tym samym miejscu stawią się w swojej ulubionej zimowej stołówce.