Pstrągowe Eldorado trwa w najlepsze. Chociaż pogoda dla większości wędkarzy jest raczej niesprzyjająca, to łowcy pstrągów są w swoim żywiole. Mimo padającego śniegu lub śniegu z deszczem możemy stwierdzić, że schyłek zimy jest pstrągowym Eldorado. Dlaczego tak jest, dlaczego właśnie teraz, w „psią pogodę” pstrągi cieszą nas swoją aktywnością i dają mnóstwo wędkarskiej frajdy?
Wspomniałem w poprzednim artykule, że biologia pstrąga jest nierozerwalnie złączona z zimnem i tlenem, który w zimnej wodzie znajduje się w dużych ilościach, co bezpośrednio wpływa na dobrostan pstrąga. Czyli wracając do informacji z poprzedniego artykułu, pstrąg w zimnej i natlenionej wodzie czuje się wyśmienicie! Jeżeli warunki tlenowo-termiczne są optymalne, to możemy ze śmiałością stwierdzić, że i apetyt pstrągowi w takiej wodzie dopisuje. Jest to prawda. Jednak wytrawni łowcy pstrągów i baczni obserwatorzy ichtiofauny mogą postawić zarzut, że skoro jest pstrągowi tak wspaniale zimą, to dlaczego okres wyśmienitych brań nie trwa przez cały okres zimy? Jest to pytanie bardzo zasadne i trafne. W poniższym tekście postaram się to Państwu wytłumaczyć.
Chociaż na temat biologii ryb wiemy już bardzo wiele, to rozważania w aspekcie wędkarskim są oparte głównie na doświadczeniach samych łowców, które to badacze łączą z wiedzą akademicką. Dla niektórych z Państwa poniższe informacje będą jasne i oczywiste, dla wielu będą zaskoczeniem, ale myślę, że dla większości z nas będą ciekawostkami, które sami zaobserwowali, a które mogą się wymiernie przenieść na wędkarskie wyniki.
Aby żyć, trzeba jeść
Pstrągi żerują w okresie zimowym niemal nieustannie. Celowo napisałem żerują, a nie polują, chociaż są drapieżnikami. Pstrągi pobierają pokarm z wielu źródeł. Do niedawna twierdzono, że brak agresywnych polowań pstrągów oznacza brak pobierania pokarmu… Okazało się, że była to teza błędna. Sami wędkarze - nazwijmy nas pstrągomaniakami- zauważyli, że często pstrągi wychodzą do podanych przynęt, odprowadzają je do samych nóg wędkarza, a zachowują się jakby były syte do granic możliwości.
Jest to prawda! Tak faktycznie może być. U pstrągów i większości ryb drapieżnych za pobieranie pokarmu odpowiadają trzy czynniki:
- - głód fizjologiczny,
- - głód fizyczny,
- - instynkt drapieżnika.
Głód fizjologiczny jest wtedy, gdy w organizmie brakuje składników odżywczych niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania (na przykład w okresie niedoboru energii preferowane są pokarmy wysokotłuszczowe, które ów niedobór uzupełnią). Ten rodzaj głodu mobilizuje organizm do wyszukania pokarmu o sprecyzowanym składzie - optymalnie zbilansowanym, co jest sztuką trudną i wymagającą olbrzymiego poświęcenia. Stąd czasami pojawia się zdecydowana przewaga jednej z przynęt nad innymi. Nasza przynęta musi widocznie imitować pokarm, który jest w chwili obecnej najbardziej pożądanym składnikiem diety. Pojawia się więc wyjaśnienie, dlaczego w jednym okresie czasu, przy danych warunkach nasza przynęta może być przysłowiowym „killerem”, a za kilka dni, w tym samym łowisku, ryby nawet nie chcą na nią spojrzeć. Widocznie w danych warunkach pstrągowi „do szczęścia” było potrzebne właśnie to coś, co nasza przynęta „posiadała”.
Drugim czynnikiem warunkującym żerowanie jest głód fizyczny. To sytuacja, gdy ryby żerują, ponieważ ich układ nerwowy zarejestrował coś w rodzaju lampki ostrzegawczej, że organizm sięgnie za chwilę do rezerw energetycznych. To coś w rodzaju kontrolki niskiego stanu paliwa w baku naszego samochodu. Uczucie głodu fizycznego jest przyjacielem, który chroni nas przed wejściem w stan zagrażający dobrostanowi. Głód fizyczny jest sytuacją, gdzie pstrągi dostają impuls do pobierania pokarmu w dużych ilościach, niekoniecznie zwracając uwagę na skład pokarmu i na jego jakość. To jest sytuacja zwana „optimum żerowym”. Na taką sytuację czekamy (jako wędkarze) przez cały sezon, jednak nieczęsto taka sytuacja się zdarza ze względu na zmienność aury, o której zaraz napiszę, a która ma olbrzymie znaczenie w aspekcie pstrągowej diety.
Trzecim czynnikiem decydującym o żerowaniu, jest aspekt instynktu drapieżnika. Większość drapieżników ma zakodowane, że jeżeli w zasięgu naszego ataku znajduje się ofiara, to należy ją upolować…, ale czy zjeść? Nie zawsze, jednak instynkt jest tak rozbudowany, że należy się z potencjalną ofiarą choćby „zabawić” w drapieżnika i ofiarę. Takich sytuacji, kiedy syty drapieżnik „poluje”, wędkarze wręcz nienawidzą!!! To właśnie jest sytuacja „odprowadzenia przynęty” pod same nogi wędkarza, to jest „trącanie nosem” przynęt i „podskubywanie”; irytujące, prawda? Tak, jednak na taką sytuację zbyt wiele poradzić nie możemy. Ale warto zrozumieć, dlaczego tak właśnie się dzieje i należy mieć satysfakcję, że byliśmy w stanie, mimo sytości pstrąga zainteresować go naszą przynętą, oszukać imitacją pokarmu i sprawić, że byliśmy od niego lepsi! Ogromna wartość dodana wędkarstwa!! Prawda?
Zimowa sytość
Jednak w tym miejscu nasuwa się pytanie, skąd u pstrągów sytość zimową porą? Dlaczego nie możemy skusić potokowców do pobrania naszej przynęty? Należy zastanowić się także, dlaczego w okresie zimy - wydawałoby się stałej i niewielkiej pod względem ilości pokarmu - porze roku, pstrągi jednego dnia żerują jak w amoku, a innego dnia, z instynktem łowcy tylko odprowadzają nasze przynęty? Wytłumaczenie jest ciekawe. Zima dla pstrągów, wbrew pozorom jest okresem całkiem pokaźnej sytości! Dziwne? Nie do końca. Najlepszym okresem dla pstrągów jest czas topnienia śniegów. Czynników pozwalających na takie stwierdzenie jest kilka. W oparciu o najnowsze badania, możemy stwierdzić, że w tonie śniegu, zalegającego nad rzeką płynącą wśród łąk i rzadkich lasów, może znajdować się nawet do 4 kg frakcji, które są pełnowartościowym pokarmem dla pstrągów! Dziwne? Niezupełnie! Zobaczcie, kochani sami. W zalegającym śniegu, są „zaskoczone” zimą i mrozem owady, zarówno te latające jak i te pełzające: muchy i inne z grupy błonkówek, komary, świerszcze, chrabąszcze, chrząszcze, pędraki, pierścienice, ślimaki itp. Całkiem pokaźna dieta, nieprawdaż? Wystarczy, że taka pośniegowa breja spłynie z łąk i pól do naszej pstrągowej rzeki, a zimny bufet pstrąga jest niczym szwedzki stół w dobrym hotelu; do wyboru, do koloru. Wcześniej napisałem, że zmienna aura determinuje efektywność naszych wędkarskich poczynań. To prawda.
Pstrągowa wypadkowa
Na intensywność żerowania pstrągów wpływają jeszcze czynniki, które niewielu z nas analizowało, a wiążą się z bezpośrednio z polowaniami pstrągów. W tym roku zauważyłem jedną rzecz, która mnie zaintrygowała i którą postanowiłem zgłębić. Jedną z wędkarskich wypraw pstrągowych odbyłem nad pewną rzeką na Dolnym Śląsku. Piękna słoneczna pogoda, od rana temperatura w okolicach plus jeden, tylko ciśnienie w dół… jeden mankament. Ryby nie biorą. Są, widać je, ale za skarby świata nie biorą. Ciepła kawa, chwila przerwy w pobliskiej knajpce i wychodzę znów na łowy, a tu niebo pokryte ołowianymi chmurami, z których niewątpliwie zacznie „walić” mokry i ciężki śnieg… Jednak co robi pstrągomaniak? Czapka wciska głębiej na uszy, kilka słów mobilizacji do samego siebie i nad wodę. Martwą wędkarsko wodę. Cisza. Bezrybie. Sto metrów dalej już kurtyna śniegu, o płatach wielkości spodka… Zimno, mokro, bez ryb i do domu daleko. Śnieg już wali wokół i wtedy… branie jakby ktoś chciał wyrwać wędkę. Tuż po rzucie. Tuż pod powierzchnią. Siedzi. Niewielki, ale jednak. Wyczekany pstrąg. Szybko wraca do wody. Kolejny rzut i zaczep. Prawdopodobnie zaczepiłem o te krzaki tuż nad powierzchnią wody… tylko, że te krzaki pulsują i grają hamulcem kołowrotka! Kolejny pstrąg. Taka sytuacja trwała góra 15 minut, dopóki padał śnieg. Ogromne płaty śniegu. Do teraz zastanawiam się, co pobudziło pstrągi do tak agresywnego żerowania. Przypuszczam, że tu właśnie zadziałał instynkt. Coś dużego spadało na powierzchnię wody i mogło obudzić żerowy amok. Po prostu, byłem z moimi przynętami we właściwym miejscu i czasie, a śnieg o tak dużych płatach był sprzymierzeńcem- impulsem.
Podobne doświadczenia z deszczem lub gradem ma pewnie wielu z nas i być może analizowaliśmy to pod tym kątem. Może zadziałał aspekt akustyczny, może ruch wody na powierzchni, a może i jedno i drugie… Przecież łowcy sumów także wabią okazy za pomocą kwoka - i dźwięk, i fala hydroakustyczna. No właśnie.
Co w wodzie piszczy…
Jest jeszcze jeden czynnik, który zimową porą ma wpływ na brania pstrągów. Jest to skład fizykochemiczny samej wody. Bywając często w Górach Bialskich zauważyłem pewną prawidłowość.
Pstrągi zmieniają swoją aktywność w zależności od tego, co do danej rzeki wpływa wraz z topniejącym śniegiem. Stężenie soli drogowej w błocie pośniegowym, a nawet kolor i źródło pobierania kruszywa do utrzymania zimowego dróg ma znaczenie. Ryby z zimnych, czystych i dobrze natlenionych wód są dużo bardziej wrażliwe na zmienność czynników fizykochemicznych. Ich receptory są bardzo wyczulone na wszelkie zmienne. Czynniki te są zarówno katalizatorami (czyli przyspieszają proces) aktu żerowania, a w innej sytuacji są jego inhibitorami (czyli blokują proces). Kwestia obserwacji tych zjawisk, analiza i odniesienie do konkretnych sytuacji mogą przyczynić się do wędkarskiego sukcesu.
Rolą wędkarza skutecznego jest w jak największym stopniu minimalizować przypadkowość, a wprowadzać jak największą celowość w działaniu. To jest klucz do pstrągowego sukcesu. Czego Wam i sobie życzę.
Piotr Kondratowicz