Testerzy relacjonują

Jesiotrowy egzamin - Match Black Shadow - Los mi sprzyja

SPIS TREŚCI

 

Los mi sprzyja

Warunki nad wodą zastaję znakomite, gładka jak szkło powierzchnia wody wróży dobre łowienie. Nęcę sobie parę miejsc, co pewien czas sprawdzając czy z dna wydobywają się bąbelki. Pofalowana tafla niestety nie sprzyja takiemu łowieniu – wtedy trzeba częściej sprawdzać miejscówki i liczyć, że ryby już „zaparkowały” w zastawionej stołówce. Zestaw, który służy do łowienia jest bardzo prosty. Tytułowa wędka, do której podczepiam centerpina z żyłką 0,20 mm Dragona. Spławik 0,5 g oraz przypon 0,18 mm z haczykiem plus włos. Jako przynęta posłuży pellet założony na gumce, ewentualnie parę ziaren kukurydzy. Najważniejsze jest systematyczne donęcanie i konsekwentne sprawdzanie zanęconych miejsc.

„Obcierki” dużej ryby

Pierwsze dwie godziny łowienia nie przynoszą interesujących rezultatów, na wędce melduje się parę małych leszczy i karasi- łakomie zjadają sporej wielkości pellet. Zwiększenie rozmiaru przynęty przynosi skutek dopiero po założeniu 14-milimetrowej przynęty. Brania ustały, ale jedno z zanęconych miejsc zdradza obecność sporej wielkości ryby. Bąbelki wydobywające się z dna wróżyły, że za chwilę stanę oko w oko z potworem. Spławik co chwilę podskakuje i przesuwa się w bok, nie jest to jednak smakowanie przynęty, a „obcierki” o zestaw. Wędkarze często myślą, że ryby próbują przynętę, zacięcie w takim momencie najczęściej kończy się podpięciem (podcięciem) i wypłoszeniem reszty osobników. Lepiej przeczekać fałszywe branie i mieć 100 % pewności, że ryba siedzi na haku. Odczekałem więc do chwili, gdy spławik schował się pod wodą! Zacięcie to tylko formalność, którą trzeba zrobić z pewnym wyczuciem. Reakcja ryby była niesamowita, wędka wyginająca się w parabolę oznaczała, że mam do czynienia ze sporej wielkości okazem!