Testerzy relacjonują

Wędziska CXT – moc bez kompromisów

SPIS TREŚCI

Autor podbiera szczupaka złowionego z użyciem wędziska FC-X.Ponoć pierwszego razu się nie zapomina i szczerze wątpię by istniało inne, bardziej prawdziwe porzekadło. To właśnie na tegorocznej Rybomanii w Poznaniu po raz pierwszy wędziska z nowej serii CXT wywarły na mnie wrażenie. Obraz tych rewelacyjnie pracujących blanków dosłownie wdarł się do mojej głowy i za nic nie chciał już jej opuścić. Wiedziałem, że muszę jak najszybciej sprawdzić te kije nad wodą. I wiecie, co? Udało się.

Trzy litery w pięciu odsłonach

Na początek kilka słów na tematy stricte techniczne, choć obiecuję możliwie szybko przejść do opisu moich wrażeń znad wody. CXT to seria aż 34 (trzydziestu czterech), jedno- i dwuskładowych wędzisk spinningowych, dedykowanych do połowu większości ryb drapieżnych zamieszkujących nie tylko polskie wody, z których możemy korzystać zarówno w połączeniu z multiplikatorem, jak i z klasycznym kołowrotkiem stałoszpulowym.
Dla mnie, już od samego początku, największym zaskoczeniem w przypadku CXT okazał się sposób „katalogowego” pogrupowania tych wędzisk oraz fakt, że każdy z 5 modeli diametralnie różni się od pozostałych nie tylko pracą, ale również wyglądem: kształtem rękojeści, uzbrojeniem i rodzajem malowania. Tak naprawdę można powiedzieć, że w serii tej mamy do czynienia z pięcioma zupełnie różnymi grupami wędzisk, których cechą wspólną jest jedynie fenomenalny sposób wytworzenia blanku. Jest to o tyle istotne, że aby powiedzieć coś o danym modelu, trzeba sprawdzić każdy, dosłownie pojedynczy kij z osobna. I tak też zrobiłem; przynajmniej częściowo, zabierając wielokrotnie nad wodę wędziska pstrągowe z serii SF-X oraz szczupakowo-sandaczowe spinningi FC-X.