Testerzy relacjonują

Kuromasu Lure Soul pomaga łowić ryby

SPIS TREŚCI

Żyłka czy plecionka? To pytanie często gości na forach internetowych, a nawet stanowi temat wielu publikacji, ponieważ nierzadko jest arcydylematem , towarzyszącym przygotowaniom do sezonu, wyprawy czy modyfikacji wędki.

Jeszcze do niedawna stałem przed podobnym dylematem. Jako zwolennikowi żyłki podczas okoniowania ciężko mi było się przestawić na plecionkę podczas lekkiego dłubanie okoni. Oczywiście, o ile w przypadku cięższych zestawów szczupakowo-sandaczowych chętnie sięgam po „sznurek”, o tyle przy ultralekkim spinningu okoniowym przez długi czas wierności dotrzymywałem żyłce.

Mniejsze średnice mocnej żyłki (0,165 – 0,24 mm) także znajdą zastosowanie w technikach gruntowych, np. podczas łowienia silnych brzan w krystalicznie czystych rzekach, a także dużych kleni, silnych i ostrożnych boleni. Dziś sprawa wygląda zupełnie inaczej. Przez większą część sezonu preferuję łowienie z użyciem plecionki, która w wielu przypadkach okazuje się po prostu lepsza: czułość, brak rozciągliwości i wytrzymałość to kluczowe cechy, dzięki którym zmieniłem zdanie w temacie doboru linki. Jednak mimo to zdarzają się przypadki zmuszające mnie do zmiany szpulki w kołowrotku na zapasową, wypełnioną monofilamentową szesnastką. Myślę, że każdy, kto chociażby próbował łowić delikatną plecionką w ujemnej temperaturze otoczenia, doskonale rozumie, co mam na myśli.

Jak zapewne wszyscy wiemy, nie każda żyłka nadaje się do spinningu. Wychodzenie z założenia, że z racji częstych zaczepów nie warto inwestować w żyłkę z wyższej półki, nie jest w żadnym wypadku dobrym rozwiązaniem.


 

Założyłem ją do wędki

Niedawno w moje ręce trafiła żyłka firmy Momoi - światowego lidera w dziedzinie produkcji linek wędkarskich. Kuromasu Lure Soul (swoją drogą to ciekawa nazwa, która zaintrygowała mnie już po zapoznaniu się z żyłką na stronach katalogu; nazwa sugeruje, że ta żyłka jest duszą przynęty) o średnicy 0,165 mm i wytrzymałości 4 lb (1,80 kg), konfekcjonowana w standardowej i praktycznej długości 150 m. Na pierwszy rzut oka nie wyróżnia się niczym specjalnym; ot, zwykła i przezroczysta żyłka, jakich niezmierzone kilometry zalegają na sklepowych półkach.
Nasze postrzeganie tej żyłki bardzo szybko się zmienia, gdy użyjemy jej nad wodą. Pierwsze, co mnie osobiście bardzo pozytywnie zaskoczyło, to mała rozciągliwość. Szczerze powiedziawszy, nie spotkałem jeszcze żyłki o takich właściwościach; tym bardziej, że mówię o żyłce o najniższej średnicy.
Soflex - supermocny fluorocarbon MIJ, produkowany w Japonii. Jest miękki i gładki, o znacznie zmniejszonej rozciągliwości, przez co zyskuje się większa czułość na wędce. Wytwarzany jest w unikalnym procesie o nazwie MJS Processing, zastosowano także specjalną technologię nawijania na szpulę, nie powodującą naprężeń. Oferowany jest w kolorze przeźroczystym, w odcinku 50 m na szpuli. Dostępnych jest 17 średnic: 0,117 mm – 0,570 mm.  Wszystko, co dzieje się z przynętą, jest natychmiast transmitowane na dłoń (za pośrednictwem wędziska), a wyczucie delikatnych brań nie stanowi żadnego problemu. Ponadto taka charakterystyka umożliwia zacięcie z dużej odległości i jednocześnie zachowuje podczas holu typową dla żyłek „miękką rezerwę”.
Warto zaznaczyć, że prowadzenie i animacja naszego wabika jest zdecydowanie bliższa temu, co możemy uzyskać łowiąc plecionką - takie wrażenie towarzyszy mi od samego początku użytkowania tej żyłki.


 

Trzyma średnicę

Kuromasu Lure Soul nie jest przegrubiona. Żyłka, pomimo niewielkiej średnicy, jest mocna, a samo wiązanie z wykorzystaniem nawet najprostszych węzłów spinningowych nie powoduje przypadkowych i niepożądanych „strzałów”. Mimo stosunkowo niewielkiej wytrzymałości, dzielnie radzi sobie z zaczepami, a dodatkowo jest bardzo odporna na przetarcia. Często spinninguję w miejscach, gdzie dno usłane jest kamieniami i małżami, co dla cienkiej plecionki bywa zabójcze. Łowiąc na Kuromasu nie miałem praktycznie większych problemów - włącznie z odstrzeleniem uwięzionej w zaczepie przynęty, a sam hol nawet większych i walecznych okoni był bezproblemowy i pozbawiony nieprzyjemnych niespodzianek w postaci chociażby smętnie wiszącego i przetartego końca żyłki.
Oprócz małej rozciągliwości i wytrzymałości, Kuromasu nie posiada pamięci i mimo moich usilnych starań w żaden sposób nie mogłem jej skręcić. Początkowo obawiałem się, że mała rozciągliwość, a co za tym idzie nieco większa sztywność żyłki, może utrudniać rzuty lekkimi wabikami, ale na szczęście moje obawy były płonne. Na szpuli kołowrotka układa się wzorowo i równie dobrze z niej schodzi.

Firma Momoi przygotowała plecionkę Oshikage, której średnica jest tak niewiarygodnie mała, że różnica wobec każdej innej linki jest widoczna natychmiast gołym okiem. Takie średnice były dotychczas dostępne tylko w żyłkach nylonowych, ale oczywiście przy dużo mniejszej wytrzymałości. Dodając do tego bardzo precyzyjny, ciasny splot i świetną gładkość powierzchni wędkarz dostaje do dyspozycji produkt wręcz przełomowy, pozwalający przenieść na nowy poziom lekkie spinningowanie w połowie takich ryb jak okoń, jaź, kleń czy pstrąg.Muszę się Wam przyznać, że ciężko było mi zachować obiektywizm pisząc ten tekst, ponieważ od dłuższego czasu używam innych produktów ze stajni Momoi i są one naprawdę dobre. Wystarczy wspomnieć tutaj o plecionce Oshikage czy chociażby fluorocarbonie Soflex, które przy moich lekkich zestawach okoniowych sprawują się wyśmienicie. Nie inaczej jest w przypadku Kuromasu, która już na stałe weszła w skład mojego arsenału. Kuromasu Lure Soul to bardzo ciekawa propozycja nie tylko dla zwolenników żyłek. Spinningiści, głównie łowiący plecionkami z powodzeniem mogą ją traktować jako alternatywę w sytuacjach, gdzie zastosowanie plecionki jest niemożliwe (ujemna temperatura, trudne łowisko pełne zaczepów i zawad przecierających plecionkę itp.).

Do tej pory nie spotkałem się z żyłką o podobnych właściwościach, stanowiących o jej wysokich walorach użytkowych. Zdecydowanie jest to produkt wyjątkowy i godny uwagi nie tylko dla miłośników najdelikatniejszych odmian spinningu. To bardzo ciekawa i wyróżniająca się propozycja na naszym rynku, pochodząca prosto z Kraju Kwitnącej Wiśni.

Piotr Czerwiński