Przełom
W końcu się okazało, że boleń bardzo dobrze reagował na moje rzuty muchówką wtedy, gdy jeszcze nie rozpoczął ataku na rybki, czyli nie podjął aktywnego żerowania. Mówiąc inaczej: najwięcej brań miałem w sytuacji, gdy bolenie pływały sobie spokojnie gdzieś przy powierzchni wody lub na skraju nurtu rzeki. Niezwykle ważnym czynnikiem – jak się okazało - było precyzyjne położenie przynęty w pobliżu bolenia, jednak w takiej odległości żeby nie zobaczył tego swoim bystrym wzrokiem. Najlepiej mi to wychodziło, gdy pływał gdzieś w nurcie pod drzewami, chowając się w cieniu. Właśnie w takich sytuacjach nieco tracił na ostrożności, czyli zupełnie odwrotnie do zachowania na wodzie spokojnej i bardzo czystej, klarownej.
Do połowu tych pięknych ryb użyłem niewielkich przynęt i nie chodzi o muchę, która naśladuje owady czy malutkie żwawe muszki. Próby podjąłem przynętą zwaną streamerem (W.P. - streamer ma zadanie imitować rybkę). Okazało się, że nie było potrzeby użycia większych przynęt na wodzie głębokości do metra - spokojnie wystarczała długości około 4 cm. Niby to małe muchy, ale też nie miałem problemu ze złowieniem ryby długości 70+ cm. Skuteczność łowienia i dobór przynęt w ogromnym stopniu zależały od tego, na jakiej wielkości rybkach akurat żerowały bolenie.
10. boleń
Po kilku miesiącach starań o złowienie bolenia w końcu zaliczyłem na rozkładzie kilka pięknych sztuk. W momencie złowienia bodajże dziesiątego bolenia stało się dla mnie jasne, że połów tych pięknych i walecznych drapieżników jest dla mnie najpiękniejszą przygodą w muchowaniu. Cóż, szybko się okazało to także, że mnie nie interesuje łowienie pstrągów lub małego białorybu na muchę. To bolenie stały się rybami dającymi naprawdę niesamowite wrażenia podczas wędkowania w rzece.
Sztywna lub nie sztywna
Podczas ostatnich 2 lat połowu boleni wielokrotnie używałem muchówki Dragon Viper Trout Fly 2,75 m #5. To typowa wędka pstrągowa, ale u mnie idealnie się sprawdziła w boleniowej przygodzie. Nie jest to szybkie wędzisko, co z kolei pozwala utrzymać rybę w rzecznym silnym nurcie. Jak się już wielokrotnie przekonałem, podczas łowienia w rzece nie ma potrzeby używania bardzo sztywnej wędki. Inaczej będzie podczas łowienia na zbiorniku lub jeziorze. Tam koniecznością jest zacinanie boleni z daleka, a zacięcie musi dokładnie i pewnie ulokować muszkę w twardej paszczy ryby. Natomiast w rzece te ryby łowię na przeciętnym dystansie, maksymalnie 10-metrowym.
Wędkę Viper Trout Fly idealnie spasowałem z bardzo lekkim kołowrotkiem Team Dragon FX, który do mojego połowu z boleniami lub kleniami wspaniale pasuje, jest zgrany z wędziskiem.