Leszczowa pułapka
Pan leszcz, bo o nim dziś mowa, to ryba wyjątkowo interesująca dla amatorów dużych leszczy na wędce i będących jedynym celem eskapad wędkarskich. Ci wędkarze mają zagwarantowane ogromne emocje, a także szereg porażek (jako narzędzie dydaktyczne), jednakże dane im będzie zaznać smaku zwycięstwa. Leszcz potrafi w sobie rozkochać, potrafi zmobilizować do walki i niestety, a może na szczęście, potrafi przerodzić się w naszą obsesję.
Ja w taką leszczową pułapkę wpadłem ładnych kilka lat temu i po ogromnych sukcesach neofity, moim motywatorem stały się porażki. Jednak w naturze mam zakodowaną walkę i nieustanny pęd do wiedzy, więc na przekór teoriom duże leszcze stały się moim celem! Nie jest jednak tak, od razu się tłumaczę, że łowię tylko rekordowe sztuki! Zdecydowanie nie! Takie „godne uwagi” przypadają mniej więcej w proporcji jeden na dwadzieścia. Na początku była to jedna, dwie sztuki na sezon… Co więc zmieniłem? Na czym opieram moje coraz lepsze wyniki? To nie tajemnica. Nie jest to wiedza tajemna. Moje osiągnięcia zakotwiczam w wędkarsko-ichtiologicznej wiedzy, obserwacji, leszczowej kuchni i optymalnym sprzęcie!
Obserwacja, analiza, lądowanie
Leszczowe sukcesy zacząłem osiągać w chwili, gdy w kominku, w czasie zimowego wieczoru palił się ogień, a ja oglądałem i segregowałem zdjęcia w komputerze, bezładnie wrzucone w jeden folder o nazwie „leszcz”. Pamięć niestety bywa zawodna i za żadne skarby nie potrafiłem dopasować kilku zdjęć do miejsca i czasu, w którym owe leszcze były złowione. Zły na siebie, wjechałem sobie na ambicję i autokrytyka, jako ichtiologa, zmotywowała mnie do przypisania ryb (tego samego gatunku) do konkretnego łowiska po cechach osobniczych. Pomocne były także elementy sprzętu widoczne na zdjęciach, głównie haki z przynętą i uwaga: sposób zacięcia poszczególnych osobników. Proces identyfikacji i segregacji zajął mi trzy wieczory, ale wyciągnięte wnioski przyczyniają się do obecnych sukcesów!
Seria V-POINT PRO
Profesjonalne haki, wyprodukowane według ściśle określonych założeń technologicznych. Lekkie, a zarazem niebywale ostre i mocne. Sprężyste, odporne na zginanie, twarde. Zbudowane na bazie najwyższej jakości stali wysokowęglowej (hi-carbon steel). Specjalnie zaprojektowane, chemiczne ostrzone zadziory, stworzono z myślą o holu walecznych ryb w ekstremalnych warunkach.
Seria V-Point
Haki o zoptymalizowanym kształcie i wytrzymałości. Wykonane z zachowaniem nienagannych proporcji pomiędzy długością trzonka a szerokością łuku kolankowego i kształtem grotu. Tworzone z dbałością o wysoką jakość użytego materiału (hi-carbon steel). Poddane testom wytrzymałościowym.
Leszcz to mistrz adaptacji
O kameleonach wiem bardzo niewiele, tak jak większość kojarzę je z umiejętnością dostosowania. Jednak uważam, że leszcze są w tym o niebo skuteczniejsze! U kameleonów prawo mimikry jest tylko powiązane ze zmianą barwy komórek pigmentacyjnych w skórze, a u moich ukochanych leszczy dostosowanie dotyczy także cech fizycznie anatomicznych! Sukces w segregacji zdjęć osiągnąłem po tym, gdy zauważyłem znaczne różnice w budowie otworu gębowego, pyszczka i „warg” leszczy z jezior, dużych rzek i mniejszych cieków. Po dogłębnej analizie zauważyłem kolosalne różnice, na które nigdy nie zwracałem uwagi! Leszcz to leszcz i jaka tam różnica?! Czasem może kolor, ale to też sprawa drugoplanowa. W prasie wędkarskiej i w wielu książkach czytamy, ze otwór gębowy leszcza, zakończony specyficznym ryjkiem, skierowany jest ku dołowi, aby mógł nim zasysać osady denne i wypluwając je w wodną toń chwytać interesujące leszcza frakcje i smakołyki. Zgadza się. Jednak analizując posiadane zdjęcia zauważyłem, że nie każdy duży i mniejszy leszcz ma równie okazały ryjek, a otwór gębowy nie zawsze z równą intensywnością skierowany jest ku dołowi. Dodatkowo wargi; u jednych mięsiste, obfite, jak u lina, a u innych delikatne i niemal niezauważalne jak u śledzia. Od zawsze intrygowało mnie także, jakim to sposobem leszcz w szybkim nurcie dużej rzeki byłby w stanie pobrać z dna osady, ustawić się przodem do nurtu, wypluć zassane frakcje, odpłynąć szybko z nurtem i wyłapać to, co jest dla niego optymalne. Dodatkowo posiadając ryjek ostro skierowany w kierunku dna, musiałby w tym nurcie ustawić się wręcz pionowo, aby wypluć pobrany pokarm. Taka technika pobierania pokarmu byłaby całkowicie nieopłacalna energetycznie. To do mojej układanki nie pasowało. Analizując wszystkie zdjęcia, które z leszczami posiadam (a z racji kwestii zawodowych mam ich kilkaset), zauważyłem, że pyski leszczy zdecydowanie się różnią!! Różnią się ze względów środowiskowych. Mogę śmiało stwierdzić, iż z moich obserwacji wynika, że w zależności od zajmowanej niszy ekologicznej, takiej jak duża rzeka, starorzecze, kanał, jezioro, zbiornik zaporowy, leszcze dostosowały swój „wygląd i parametry” do zajmowanego środowiska. Na podstawie analiz wiem, że znaczny wpływ na wygląd i zachowanie żerowe ma oprócz uwarunkowań genetycznych także behawior leszcza. Cały system zachowań wynikających ze środowiska wpłynął na jego wygląd, zachowanie i często determinuje większość funkcji życiowych, łącznie z tą jedną z najważniejszych - pobieraniem pokarmu.