Złowienie naprawdę fajnych garbusów wymaga szczęśliwego splotu kilku bardzo ważnych czynników. Po pierwsze z całą pewnością mogę stwierdzić, iż jeśli odpowiednio podejdziemy do tematu, fajne sztuki będziemy w stanie łowić w każdym dostępnym dla nas łowisku.
Okoń jest wszędobylski i posiada bardzo szerokie zdolności adaptacyjne. Występuje od wód górskich, poprzez rzeki nizinne, żwirownie, starorzecza, po wszelkie jeziora i kanały dostępne w naszej okolicy. Jednakże sprawa ich namierzenia nie jest tak prosta i oczywista jak się wydaje. Ja swoje poszukiwania zacząłem od jezior, które mam najbliżej pod ręką w okolicach Bydgoszczy. Dlaczego? Przede wszystkim, dlatego by móc być nad wodą często i dobrze zbadać łowisko, a przy okazji ograniczyć koszty związane z dojazdem, zmniejszyć czas dojazdu na łowisko. Samodzielnie wyremontowałem łódkę i zacumowałem ją na jeziorze, które kiedyś znane było z większych okoni. Rozpocząłem żmudną penetrację toni i strefy przydennej wspólnie z synem i kolegą, oczywiście w poszukiwaniu grubych pasiaków. Kilka pierwszych wyjazdów już niemalże mnie zniechęciło. Czesanie hipotetycznie okoniowych miejsc bocznych trokiem przyprawiało mnie o bolesny zawrót głowy. Nie miałem sukcesów. Same maluchy wieszały się na trokowych przynętach. Inne przynęty, jak cykady i wirówki były skuteczne, ale nie był to rozmiarowy „target”, o który mi chodziło.