Wspólne wędkowanie
Z Waldkiem Ptakiem spotkałem się na moim ulubionym, dobrze znanym mi odcinku. To niezwykle urozmaicony fragment rzeki, jest tutaj co robić przez cały dzień. Łatwo stąd udać się na rwący i kamienisty odcinek środkowy bądź wolniej płynący górny, piaszczysty i bardziej przypominający mazowiecką rzeczkę pstrągową.
Na ten odcinek obaj zabraliśmy niezawodne i czułe HM, ja – 2,82 m, Waldek – 2,75 m. Te "ha-emy" to mała waga, duża czułość, doskonała dynamika blanku podczas zarzucania i holowania ryby – te wędziska idealnie nadają się na to łowisko. Spinningi te pozwalają zastosować przynęty o szerokiej gamie ciężaru i wielkości, ta właściwość blanku HM niejednokrotnie ratowała mi skórę, gdyż mogłem bezkarnie zmieniać przynęty i w końcu coś złowiłem.
Łowiliśmy aktywnie, wędrując w dół rzeki przemieszczając się w oddaleniu od linii brzegowej, a po wypatrzeniu stanowiska dyskretnie dochodziliśmy do niego. Maszerowanie wzdłuż linii brzegowej (na granicy wody i lądu) może skutkować tylko jednym, szybkim wypłoszeniem ryb poza zasięg wędki bądź ich zaniepokojeniem skutkującym powstrzymaniem przed atakowaniem przynęt. Proszę pamiętać, że trudny i dziki teren leśny rzucał nam kłody pod nogi, aby tylko utrudnić wędkowanie; na brzegu często i hałaśliwe wywracaliśmy się na wykrotach i kępach traw, potykaliśmy się o gałęzie i długie trawy, przeskakiwaliśmy powalone pnie drzew, zapadaliśmy się w bagnie i mozolnie wygrzebując się z niego czyniliśmy wiele hałasu. Aby zminimalizować płoszenie ryb podczas przemieszczania oddalaliśmy się od wody. Nie łowiliśmy też ramię w ramię, lecz przeważnie utrzymywaliśmy od siebie odległość ok. 70-100 m. Dystans ten umożliwia tutaj swobodny wybór stanowiska i obłowienie go bez obawy o spłoszenie ryb przez towarzysza wyprawy jego obecnością.