Kiełbie, jazgarze, małe okonie
Zapewniam, że są przedstawiciele podwodnego świata, którzy stanowią równie integralną część boleniowej diety co ukleja. Proszę mi wierzyć, że boleń równie chętnie żeruje na kiełbiach, jazgarzach, małych okoniach i ciernikach lub krąpiach, co na uklejach! Zobaczcie kochani, że wędkując w innych porach roku niż wiosna czy wczesne lato, ataków boleni nie widać tak często! Czy ma to oznaczać, że wtedy nie pobierają pokarmu? Nic bardziej mylnego! Bolenie żerują w najlepsze i to na pokarmie, którego występuje w łowisku całkiem sporo. Pobierają pokarm i są zdecydowanie łatwiejsze do złowienia! Warto spróbować.
Paszcza na coś większego od uklei
Na poparcie tej tezy mogę podać aspekt anatomiczny bolenia. Zwróćcie proszę uwagę na budowę bolenia! Potężna paszcza, olbrzymia objętość bezzębnego pyska nie przypomina narzędzia do połowu smukłych i długich uklei, prawda? Ta paszcza jest doskonałym, naturalnym narzędziem dostosowanym do połowy choćby „żyletek”- cienkich i wysokich krąpi, kolczastych okoni, czy jazgarzy lub szerokogłowych kiełbi. Dalszą, aczkolwiek niesamowicie istotną cechą jest też budowa zębów gardłowych, które są wręcz idealne do radzenia sobie z takim pokarmem!
Łamiąc stereotypy
Zaryzykuję stwierdzenie, że okres poza czasem tarłowym uklei jest dużo lepszy do połowu rekordowych rap, niż jego szczyt! Mamy wtedy szansę podać boleniom pokarm w postaci przynęty, którego one szukają (w celach konsumpcji), a nie w celu zaspokojenia instynktu drapieżnika! Jakkolwiek przewrotnie by to nie brzmiało, to równie dużą szansę na połów bolenia mamy stosując przynęty inne niż „uklejopodobne”! Proponuję więc wyjść poza wytarte i sprawdzone tory i w boleniowej gorączce sięgnąć po przynęty „innowacyjne pod kątem boleniowym”. Sięgnijcie proszę po imitacje okoni, kiełbi, jazgarzy… Nic nie tracicie, a potencjalny zysk może mile zaskoczyć! Przyłów w postaci sandacza lub szczupaka, to miła „odmiano-niespodzianka”. Takie zachowanie w trakcie łowienia rap to podejście podobne do odkrywców metody włosowej… Na początku przyjmowana z niedowierzaniem, kpiną i dystansem, a obecnie… no właśnie, wykreował się standard. Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą! Warto.
Nie jest moim celem udowadnianie, że ukleja jest gorsza niż inne przynęty. To nieprawda! Chciałem tylko przedstawić skuteczną alternatywę dla uklei. Niekiedy wyjście poza schemat daje niesamowite efekty. Warto próbować, a „torpeda” na kiju to jak w reklamie- BEZCENNE!
Piotr Kondratowicz