Testerzy relacjonują

Nano POWER zostaje ze mną - Wrażenia

SPIS TREŚCI

 

Kolejny dzień, nowe wrażenia

Nastał kolejny dzień. Zrobiło się deszczowo i pochmurnie, silnie wiejący wiatr bardzo zniechęcał do wędkowania. Myślę sobie: A co mi tam, najwyżej zmoknę. Tak lało, że ledwo dojechałem nad wodę. Przeczekałem „mokre chwile” w aucie i gdy zelżał deszcz wziąłem Nano Powera w dłoń, założyłem malutkiego Lunatica na 4-gramowej główce i w chwili zaniku deszczu wyszedłem na brzeg rzeki. Nie pamiętam, po którym rzucie poczułem BACH! Strzał, jakiego jeszcze nie miałem; szybkie zacięcie, ryba z dużą siłą i częstotliwością szarpie wędziskiem. Pierwsza moja myśl: Mam grubego okonia. W końcu doprowadzam rybę do brzegu i widzę czerwono-pomarańczowe oczy oraz srebrno-krystaliczną łuskę. Tak! To płoć, która agresywnie zaatakowała przynętę spinningową. Mierzy dobre 40 cm. Szukam miarki, a niechciany deszcz zaczyna powracać. Trudno, znalezioną miarkę chowam, po czym wyciągam aparat – muszę zrobić zdjęcie, bo mi nikt nie uwierzy! Niedaleko mnie wędkował pewien wędkarz, widocznie nie byłem jedynym wariatem szukającym ryb w taką pogodę. Poprosiłem o zrobienie zdjęcia. PSTRYK! Mam fotkę, trochę zachlapaną, ale pamiątka pozostała.

Wybrałem drop shot

No cóż, oba wypady sprawiły, że rozchorowałem się i dostałem w prezencie 2 tygodnie przerwy w wędkowaniu. Gdy tylko nastał dzień wolny od pracy wybrałem się przetestować kijek w warunkach, do których został stworzony, czyli spinningowanie z jednostki pływającej. Zdecydowałem się na zabójczo skuteczny drop shot. Nad wodą byłem z kolegą, więc szybko i sprawnie napompowaliśmy ponton. Pośpiech opłacił się, już wcześnie rano w promieniach słońca śmigaliśmy po jeziorku. Po południu nasilił się wiatr. Łowienie na otwartej wodzie stało się niemożliwe. Uciekając przed wiatrem wpłynęliśmy w płytką zatoczkę, jeszcze nie wiedziałem, co takiego tutaj się wydarzy. Wykonuję rzut pod trzcinki i zaczynam pracować przynętą. „Widzę” delikatne muśnięcie sygnalizowane na szczytówce, szybka reakcja i zaczynam jazdę - ryba naprawdę kapitalnie walczy, a ja wiem, że to jest szansa, której nie mogę zmarnować. W końcu ryba pojawia się przy powierzchni, wykorzystuję odpowiedni moment i ląduję rybę podbierając ją dłonią. Jestem przeszczęśliwy! Kijek pozwolił mi bardzo precyzyjnie podać i prezentować przynętę, wielki okoń został oszukany. Magiczne 40 cm zostało przekroczone, to mój największy okoń dotychczas złowiony. Tym miłym akcentem skończyłem wędkowanie, a kij zajął honorowe miejsce w moim okoniowym arsenale.

Moim zdaniem NanoPower XT60P Jig to świetne wędzisko do połowu pasiaków. Mimo tego, że swoją długością odpowiada raczej wędkowaniu z łodzi, również może być zabójczo skuteczny w połowach z brzegu. Okazał się świetną alternatywą dropshotową i rewelacyjnym kijaszkiem pod opad lekkim główkami jigowymi. Jestem przekonany, że przetrwa ze mną nie jedną wyprawę i pozwoli wyholować kolejną życiówkę.

Adrian Polakowski
TEAM DRAGON JUNIOR