Przykład trzeci. Lato. Wszyscy łowią, a ja nie. Po raz kolejny jedziemy nad rzekę. Tym razem z kolegą, który odskoczył mi na trzy ryby. Farciarz. Pociesza mnie, że dzisiaj jest mój dzień. Miło z jego strony ;) Ostatnio też tak mówił, a nawet ustąpił mi miejsca na dobrej miejscówce. Właśnie po to, abym w końcu złowił rybę. Stanął ewidentnie w gorszym miejscu i mimo tego wytarmosił fajną samiczkę. To się nazywa kumpel. Dochodzimy nad wodę. Wszystko jest idealnie. Woda podniesiona, lekko trącona. Z nieba leci mżawka. Śmierdzi rybą. Zakładam ulubionego „obrota” na srebrniaki. Kotwiczka lekko rozgięta. Kiedy próbuję ją naprostować szczypcami pęka. Oczywiście zapasowe się skończyły, jakże by mogło być inaczej. Potrzebną przekładam z innej seryjnej przynęty. Na tę obrotówkę dzisiaj musi coś być. Kolejna miejscówka. W zasadzie, to kolega już ją obłowił. Staję jednak kilka kroków wyżej, żeby podać przynętę nieco inaczej. Kilka rzutów i na środku mam miękkie bujnięcie kijem. Zacinam i czuję miły, pulsujący ciężar. „Jest!” - rozradowany krzyczę. Ryba wygląda na sporą.
Nie odjeżdża daleko, ale długo nie chce się pokazać. Po kilku minutach pokazuje się po raz pierwszy. Śliczny samiec. Nurkuje jeszcze dwa razy i, jak mi się wydaje, słabnie. Podprowadzam rybę do brzegu. Kolega próbuje ją podebrać i wtedy troć dostaje szału. Ładuje się w zielsko, a potem w przybrzeżne patyki. Chwilowo tracę kontrolę nad trocią. Na szczęście kolega wykazuje się ogromnym poświęceniem (mała kąpiel) i uwalnia żyłkę z zaczepu, po czym przy drugim podejściu sprawnie podbiera rybę. Przepiękna. Zapięta w nożyczkach. Wszystko dobrze się skończyło, mimo że dwa groty z kotwicy prawie proste. Jeszcze chwila i byłoby po rybie. W zasadzie nigdy nie stosowałem super mocnych kotwic, ponieważ używam odczepiacza, a w takim ratowaniu przynęty grot kotwicy musi się rozginać. Ale bez przesady z tą wytrzymałością kotwicy. Tym razem założyłem wyjątkowo miękkiego druciaka i mogłem przez nią stracić rybę sezonu. W przyszłym sezonie będę musiał przyłożyć się nieco bardziej do tematu kotwic.
Niby drobne akcesoria, a jak wiele od nich zależy. Możemy niejako na własne życzenie stracić wiele ulubionych przynęt, a nawet ryby sezonu lub życia. Dlatego warto przed kolejnym sezonem dokonać przemyślanych wyborów. Tu nie warto oszczędzać.
Mariusz Sulima & Klan