IV Morski Festiwal Łososiowy – Poland Trolling Masters
Jastarnia 18-20 kwietnia 2013.
No i stało się. Oczekiwania organizatorów i uczestników morskich zawodów trollingowych zostały w tym roku spełnione z nawiązką. IV Morski Festiwal Łososiowy okazał się „łososiowy” w każdym możliwym znaczeniu tego słowa. Zawodnicy przynieśli do komisji sędziowskiej aż czterdzieści łososi, w tym wiele ryb przekraczających metr! Przy takich wynikach cztery niewielkie ryby, które sklasyfikowano w kategorii „Troć” okazały się tylko skromnym „dodatkiem”.
Przed zawodami niemal wszystkie prognozy ogłaszały sztorm, który miał nadejść dzień przed terminem naszych zmagań. Organizator był już przygotowany do rozegrania imprezy w dwóch z trzech przewidywanych dni lub do przesunięcia zawodów o jeden dzień. Na szczęście aura sprawiła wszystkim miłą niespodziankę. Nie licząc przedpołudniowych godzin ostatniego dnia rywalizacji, kiedy morze poważnie się rozbujało, warunki były bezpieczne zarówno dla małych, zatokowych jednostek, jak i dla większych łodzi łososiowych. Wiatr jednak szybko zmieniał kierunek, co zmuszało skiperów łodzi pływających po zatoce do częstej zmiany łowisk i szukania spokojniejszej wody. Te zabiegi i tak nie przełożyły się na wyniki.
Podobnie jak w ubiegłym roku, na wędziskach najczęściej meldowały się trocie w granicach 45-55 cm. Dodatkowo wymiar troci na zawodach był podwyższony do 60 cm i przekroczenie tej granicy okazało się wyjątkowo trudne. Przyczyn z pewnością było kilka, jednak uważam, że jedną z podstawowych była tegoroczna aura i związana z tym temperatura wody. W pierwszy dzień przecieraliśmy oczy ze zdziwienia kiedy echosonda pokazywała 2 stopnie Celsjusza, żeby kilometr dalej podskoczyć do 8 stopni. Załogi pływające blisko Jastarnii i Kuźnicy zanotowały temperaturę wody na poziomie 11 stopni! Nawet zawodnicy łowiący trocie już wiele lat nie pamiętali takich anomalii. Generalnie granicą „zimnej” i „ciepłej” wody okazała się Rewa Mew (Sucha Rewa). Jej zachodnia strona była zdecydowanie cieplejsza.
Wybór łowiska jednak tylko z pozoru okazał się oczywisty. Przy takich dużych różnicach temperatur, teoria o szukaniu ryb w cieplejszej wodzie się nie sprawdziła. Generalnie nie było brań w rejonach z najchłodniejszą wodą, jednak ciężko było określić jakieś inne prawidłowości. Drugim czynnikiem, który zaskoczył wielu wędkarzy, była głębokość, na której notowano brania troci. W poprzednich latach niemal pewne okazywały się głębokości pomiędzy 4 a 6 metrem. W tym roku notowaliśmy brania nawet poniżej 2 metrów głębokości. Takie „płytkie” łowienie przy użyciu zestawów z planerami było dość trudne ze względu na pływające zielsko i konieczność ciągłego manewrowania łodzią po kantach. W przeciwieństwie do łowienia z ręki, na planerze nie widać, czy przynęta jest „czysta” co może skutkować długim i bezproduktywnym pływaniem. Co ciekawe, wyniki wędkarzy łowiących z brzegu zarówno kilka dni przed zawodami jak i w trakcie zawodów były bardzo dobre i potwierdziły, że ryby są bardzo blisko brzegu.
Kiedy pływaliśmy po wodzie o głębokości do 3 metrów, na echosondzie co chwilę pojawiały się zapisy sporych ławic niewielkiej ryby. Z początku podejrzewaliśmy, że to szproty, jednak sprawa wyjaśniła się ostatniego dnia. Kiedy mój kompan z łodzi, Piotr, wyciągnął jeden z zestawów, na kotwicy Whacky'ego Salmo zauważyliśmy ciernika. Prawdopodobnie rybki te były na tarle, a zbite w duże stada stanowiły łatwy łup dla troci. To wszystkie czynniki wpłynęły na słabe wyniki załóg szukających ryb w zatoce. Ostatecznie w ciągu trzech dni zawodów złowiono tylko cztery wymiarowe trocie o długości: 65cm, 65 cm, 70 cm i 75 cm. Pomimo tego, że załoga nr 14 złowiła dwie ryby, zwycięzcami w kategorii „Troć” została ekipa z łodzi nr 40 o nazwie „Frodo” w składzie: Piotr Klawitter, Mariusz Walkusz i Przemysław Warmowski. Do zwycięstwa wystarczyła im jedna ryba o długości 75 cm, za którą otrzymali 175 punktów - w tym 100 punktów bonusowych za przekroczenie wymiaru 70 cm. Drugie miejsce zajęła załoga „Malibu” w składzie: Rafał Tkacz, Mariusz Tkacz z wynikiem: 2 ryby 65cm (130 pkt) a trzecie miejsce załoga „Kitti Wake” w składzie: Piotr Sielicki; Jarosław Sielicki z wynikiem: 1 ryba 70 cm (70 pkt).
Z łososiami było zgoła inaczej. Co prawda pierwszego dnia rywalizacji zostały złowione tylko trzy królewskie ryby, ale już drugiego - przysłowiowy worek się otworzył. Zgłoszono aż 23 łososie, w tym rekordową rybę zawodów o długości 112 cm i masie blisko 16 kg! Komisja sędziowska miała pełne ręce roboty. Przy punkcie pomiarowym zrobiło się nagle bardzo tłoczno, pojawiło się wielu przypadkowych przechodniów i miejscowych wędkarzy. Wielu z nich z zachwytem i niedowierzaniem patrzyło na skrzynie pełne metrowych ryb. Po drugim dniu rywalizacji wyniki przedstawiały się następująco:
- – załoga MAZO II – 7 ryb (1668 pkt)
- – załoga ALBATROS – 5 ryb (919 pkt)
- – załoga SALMON – 4 ryby (742 pkt)
Poza rybami zgłoszonymi do wagi, kilka załóg straciło okazałe łososie podczas holu. Ciekawą przygodę miał team YOKOZUNA SALMO ze skiperem Marcinem Popowiczem. Po potężnym braniu ryba błyskawicznie wyciągnęła kilkaset metrów żyłki. Obsługujący wędzisko Piotrek Piskorski widząc kończącą się na multiplikatorze żyłkę delikatnie dotknął kciukiem do szpuli. Skończyło się na poparzonym palcu i ... utratą zestawu z potężną rybą. Podobnych przypadków było jeszcze kilka, często z winy wędkarzy. Potwierdziło się, że łososie nie wybaczają błędów. Na jednej z łodzi pękł zardzewiały krętlik, na innej dwie ryby rozgięły zbyt słabe kotwice, kolejnej załodze metrowy łosoś wyskoczył ze zbyt małego podbieraka. To wszystko zadziałało jednak na wędkarzy jak płachta na byka.
W sobotę, ostatniego dnia rywalizacji, niektóre załogi wyszły w morze już o godzinie 5:00 rano, mimo wiatru osiągającego momentami 6 stopni w skali Beauforta. Prawdziwie ekstremalnie było za Cyplem Helskim, który przecież musiały ominąć łodzie łososiowe. Rozkładanie kilku zestawów przy takiej pogodzie okazało się bardzo trudne. Na szczęście około południa wiatr zmalał niemal o połowę i mniejsze łodzie również rozpoczęły wędkowanie. Kilka załóg na mniejszych jednostkach, widząc wyniki osiągnięte poprzedniego dnia przez „łososiowców”, postanowiło spróbować szczęścia na głębszej wodzie. Szansa na branie była spora, ponieważ większość łososi złowionych w piątek wzięło na głębokości między 5 m a 15 m mimo że pod łodzią była 70 – metrowa głębia. W takiej sytuacji można łowić nawet bez użycia downriggerów, wykorzystując jedynie planery i przynęty na zestawach z parawanami i diverami. I rzeczywiście, dwie mniejsze łodzie odnotowały sukces łowiąc swoje pierwsze w życiu łososie z głębi.
Sobota zamknęła się liczbą 14 złowionych łososi, a w ciągu całych zawodów liczba ta wzrosła do 40 sztuk! To zdecydowanie najlepszy wynik uzyskany na zawodach Trolling Masters i doskonały prognostyk na przyszły rok.
Ostatecznie zwycięzcami IV Festiwalu Łososiowego TROLLING MASTERS w kategorii „Łosoś” została załoga nr 15 „Blue Wave” w składzie: skiper Radosław Żebrowski, Ryszard Żebrowski i Mariusz Wieczorek. Ich wynik to 8 łososi i 2295 pkt.! Drugie miejsce przypadło ubiegłorocznym zwycięzcom z teamu MAZO II ze skiperem Wojtkiem Cieślakiem i załogą w składzie: Jacek Kolendowicz, Mirosław Woźniak, Andrzej Gachowski i Grzegorz Wysocki. Załoga ta złowiła - podobnie jak zwycięzcy - 8 ryb (1847 pkt) jednak o drugim miejscu podium zdecydowała łączna długość zaliczonych łososi. Na ostatnim miejscu podium uplasował się team „SALMON” w składzie: Jacek Modrzejewski, Piotr Grela, Piotr Szcześniak, Sebastian Rink, Mateusz Majkowski.
Po ceremonii wręczenia nagród zwycięskim załogom organizator, Piotr Lisakowski, zaprosił uczestników do restauracji GRYFON na uroczysty bankiet, na którym każdy mógł skosztować łososia oraz innych ryb morskich w rozmaitych daniach.
Na koniec trzeba jeszcze wspomnieć o dodatkowych atrakcjach, które towarzyszą Festiwalowi od pierwszej edycji. W tym roku organizator zaproponował uczestnikom bardzo ciekawe prelekcje, na które zaproszono: Marcina Ramudkowskiego z Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni, kpt. Janusza Majasza z służb ratownictwa wodnego SAR, Tomasz Kuczyńskiego z Instytutu Morskiego w Gdańsku oraz Marka Szymańskiego z Wędkarskiego Świata. Uczestnicy wykładów mogli zapoznać się z metodami łowienia troci na trolling, poznać biologię i populację łososia w Bałtyku i gatunki prawnie chronione w obszarze Natura 2000, a także dowiedzieć się, w jaki sposób wzywać pomocy w sytuacji zagrożenia na morzu. Wykładom towarzyszył pokaz sprzętu trollingowego firm: Dragon, Scotty, Okuma i OKI. Wędkarze mogli obejrzeć nowości dedykowane połowom trollingowym oraz uzupełnić brakujący osprzęt. Tak Festiwal Łososiowy dobiegł końca. Imprezę należy uznać za udaną zwłaszcza pod kątem wyników w kategorii „Łosoś”.
Wielu wędkarzy po imprezie stwierdziło, że to zupełnie inny wymiar wędkarstwa i już planowali kolejne wyprawy. Organizatora natomiast czeka trudne zadanie na przyszłość. Chyba czas mocniej rozgraniczyć imprezę trociową i łososiową bo to jednak dwie zupełnie inne „pary kaloszy”. Być może trzeba będzie zorganizować dwie imprezy w różnych terminach. Zobaczymy. W każdym razie do zobaczenia za rok.
P.S. Kilka dni po zawodach otrzymałem telefon od kolegi trollingującego zatokowe trocie, który stwierdził, że trzy dni po naszym wyjeździe „zaczęło się”. Temperatura wody w zatoce podskoczyła o kolejne 2 stopnie, jednak trocie brały doskonale. W najlepsze dni notował 20 brań troci, a największe ryby zabrane w ramach limitu miały blisko 80 centymetrów. Zostawmy to bez komentarza....
Łukasz Marczyński
SPONSORZY 4 MORSKIEGO FESTIWALU ŁOSOSIOWEGO:
- SPONSOR GŁÓWNY ZAWODÓW: DRAGON
- SALMO
- GARMIN
- TOKAREX PONTONY
- DAIWA
- LEMIGO/ LEXPO
- PENSJONAT ADMIRAŁ JASTARNIA
- MULTI EKOKLIMA
- PENSJONAT DUNA
- PROSCAN
- EXPERT
- RESTAURACJA GRYFON
- AMBER
PATRONAT HONOROWY: MARSZAŁEK WOJEWÓDZTWA POMORSKIEGO, DYREKTOR URZĘDU MORSKIEGO W GDYNI PATRONAT MEDIALNY: WĘDKARSKI ŚWIAT ORGANIZATORZY: STOWARZYSZENIE „PÓŁWYSEP”, URZĄD MIASTA JATARNIA