Na koniec trzeba jeszcze wspomnieć o dodatkowych atrakcjach, które towarzyszą Festiwalowi od pierwszej edycji. W tym roku organizator zaproponował uczestnikom bardzo ciekawe prelekcje, na które zaproszono: Marcina Ramudkowskiego z Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni, kpt. Janusza Majasza z służb ratownictwa wodnego SAR, Tomasz Kuczyńskiego z Instytutu Morskiego w Gdańsku oraz Marka Szymańskiego z Wędkarskiego Świata. Uczestnicy wykładów mogli zapoznać się z metodami łowienia troci na trolling, poznać biologię i populację łososia w Bałtyku i gatunki prawnie chronione w obszarze Natura 2000, a także dowiedzieć się, w jaki sposób wzywać pomocy w sytuacji zagrożenia na morzu. Wykładom towarzyszył pokaz sprzętu trollingowego firm: Dragon, Scotty, Okuma i OKI. Wędkarze mogli obejrzeć nowości dedykowane połowom trollingowym oraz uzupełnić brakujący osprzęt. Tak Festiwal Łososiowy dobiegł końca. Imprezę należy uznać za udaną zwłaszcza pod kątem wyników w kategorii „Łosoś”.
Wielu wędkarzy po imprezie stwierdziło, że to zupełnie inny wymiar wędkarstwa i już planowali kolejne wyprawy. Organizatora natomiast czeka trudne zadanie na przyszłość. Chyba czas mocniej rozgraniczyć imprezę trociową i łososiową bo to jednak dwie zupełnie inne „pary kaloszy”. Być może trzeba będzie zorganizować dwie imprezy w różnych terminach. Zobaczymy. W każdym razie do zobaczenia za rok.
P.S. Kilka dni po zawodach otrzymałem telefon od kolegi trollingującego zatokowe trocie, który stwierdził, że trzy dni po naszym wyjeździe „zaczęło się”. Temperatura wody w zatoce podskoczyła o kolejne 2 stopnie, jednak trocie brały doskonale. W najlepsze dni notował 20 brań troci, a największe ryby zabrane w ramach limitu miały blisko 80 centymetrów. Zostawmy to bez komentarza....
Łukasz Marczyński